Action disabled: revisions

Biurokracja i kopanie

Wydarzenia z sesji 4 lutego 2008. Codzienne życie adepta w Urupie również potrafi być wyzwaniem

16 Teayu, Urupa

Tego dnia Karam miał wolny dzień. Postanowił go spędzić bez pośpiechu, załatwiając swoje sprawy. Poranek spędzili na wspólnym śniadaniu z Likardem, Kassandrą i Dwirnachem. Rozprawiali nad wydarzeniami z Żelaznych Szponów. Dwirnach ciągle podejrzewał, że ktoś stał za sprowokowaniem orków, do jawnego buntu i rozlewu krwi. Likard usiłował naświetlić nieco sytuację, dlaczego generał Amabu został pociągnięty do odpowiedzialności przez magistrat, a dwaj oficerowie: Mikarth Luggo i Dagni Martell zostali oskarżeni o niekompetencję i nieudolność. Zresztą uciekając z miasta przyznali się do winy. Długo rozważali, czy zbliżające się wybory miały wpływ na zamieszki (czy też odwrotnie), aż w końcu Tizkara przerwała dysputy, pytając Likarda, czy może dziś odebrać uszyte dla niej suknie ciążowe. Okazało się, że może. Likard zresztą miał inną, radosną nowinę dla przyjaciół. Otóż on i Kassandra zdecydowali się wziąć ślub w przyszłym roku, co więcej - Kassandra spodziewa się likardowego potomka.

Po śniadaniu Tizkara zeszła do Likarda po suknie, a przyjaciele postanowili rozważyć jeszcze swoje plany względem turnieju. Dwirnach martwił się swoim zwyczajem o milion mało istotnych rzeczy na raz. Zbiegiem okoliczności przybył do nich obsydiański Posłaniec niosąc list od R'lleta z Miasta Trzcin. Trubadur zapowiadał się na 18 Teayu, z zamiarem wzięcia udziału w Turnieju Lerneańskim w połowie miesiąca Borrum, po czym zostałby już do ostatniego miesiąca roku - Doddul, by zająć się organizowaniem turnieju. W liście uprzejmie zaznaczył, że przypomina o zaliczce 50%. To tylko bardziej zmobilizowało Dwirnacha, by dopiąć wyznaczenie miejsca na turniej. Gdy wróciła Tizkara nie mogli wyjść z podziwu nad jej urodą i wspaniałą robota Likarda. Nowa, zielona suknia elfki, podkreślała jej egzotyczną urodę i maskowała coraz większy brzuch. Gdy chwilę potem obaj przyjaciele wychodzili, Tizkara napomniała ich, by wrócili na obiad dwie godziny po południu.

Poszli razem do Ogrodów. Karam chciał się dowiedzieć od Jandara, co przydarzyło się Ekkarowi. Otóż Ksenomanta nie znał jego losów. Sądził, że po zamieszkach orkowy Łowca porzucił pracę w Ogrodach, wraz ze swym kompanem Ohojo. Ohojo był zapewne tym samym Łowcą, który ostrzegł Dagniego Martella o oskarżeniach z magistratu. Jandar nie mieszał się do polityki. Zostawiał ją Trubadurom, sam wolał swoje duchy i zgłębianie Ścieżek ksenomancji, a praca przy Ogrodach, opieka nad astralna sfera miasta, dawały mu mnóstwo satysfakcji.

Karam postanowił potem wrócić na północ miasta, do Żelaznych Szponów i porozmawiać z rodziną Ekkara. W tym czasie Dwirnach zmierzał do Dzielnicy Przybyszów, by odnaleźć Rufusa w Młocie Gelthora i zamienić z nim kilka słów. Po drodze napotkał Endrowiusa. Ucięli sobie dłuższą pogawędkę. Okazało się, że głosiciel pochodził z królewskiego rodu z Marrek. Karamowi, który był świadkiem rozmowy, wydał się nieco niemrawym Wojownikiem. Endrowius jednak w Urupie szukał wiedzy o legendarnym Raju Mieczy. Miejscu gdzie trafiają dusze martwych Wojowników, by w obliczu Thystoniusa zmagać się z innymi bez końca. Legenda i opowieść bardzo zainspirowały Dwirnacha. Karam miał wiedzę taką, że owe miejsce istnieje gdzieś w Barsawii, a Thystonius przywiódł tam dusze wojowników, by chroniły przejście astralne od Horrorów z zaświatów. Pożegnawszy się z Endrowiusem, obaj przyjaciele rozeszli się w różne krańce Urupy.

Dwirnach spojrzał w niebo. Znów się chmurzyło. Ulice Dzielnicy Przybyszow były wyjątkowo zatłoczone. Niestety Pod Młotem Gelthora nie zastał Rufusa. Krasnolud z obsługi stwierdził, że rudzielec pewnie coś załatwia przy cargo, ale szukanie go w tym rozgardiaszu na molo było niedorzecznością. Po godzinie faktycznie, Rufus pojawił się, ale unikał spojrzeń z sali biesiadnej. Okazało się, że ktoś obił Rufusa i okradł z majątku, zostawiając pobitego do nieprzytomności w ciemnej uliczce. Dwirnach chciał tym razem, by krasnolud znalazł mu uczniów. Adeptów szukających mistrza. Rufus musiał go uświadomić, że w takim wypadku najlepiej iść do Gildii Trenerów i tam znaleźć odpowiedniego mistrza. Gildia zrzesza nauczycieli różnych Dyscyplin, różnych umiejętności i zdolności. Będąc członkiem Gildii płaciło się znacznie niższe podatki. Niestety do każdej Gildii przyjmowano tylko obywateli Urupy, a Dwirnach nie miał ochoty płacić 1200 sztuk srebra, by zyskać prawo wyborcze i obywatelstwo. Rufus go zasmucił informacjami. Jako przybysz musiał udać się do magistratu, do wydziału do spraw obcych, by uzyskać pozwolenie na działalność zarobkową. Dalej, z pozwoleniem musiał iść do wydziału podatków i ceł, by pobrać księgę handlową i wzory umów. A potem mógł już nauczać. Dwirnacha bardzo zniechęciły formalności, przeto wizja utraty 10 sztuk srebra na rzecz Rufusa i jego nieoceniona pomoc, poprawiły mu humor. Lało jak z cebra, gdy wracał przez pół miasta, by nie spóźnić się na obiad.

W przedsionku został zrugany przez Tizkarę i Karama, że zostawia mokre plamy. Musiał się czym prędzej przebrać w suche gatki, gdyż przemókł do suchej nitki. Przy obiedzie wysłuchał relacji Karama. Łowca odwiedził krewniaków Ekkara, u których mieszkał jego orkowy uczeń. Kuzyn Ekkara, Ekus - pracownik portowy, wygadał się Karamowi. Wydarzenia sprzed kilku dni nieco poruszyły mieszkańcami Urupy. Na ulicę wyszli mieszkańcy Żelaznych Szponów, tragarze i górnicy. Prowadził ich Ortizah, adept Wyzwoliciel i bliżej nieznany głosiciel Lochosta. Wyszli by wyrazić swe niezadowolenie na obniżkę płac, jaką zapowiedziała Gildia Górników i Przewoźników. Tłum rzucił się w końcu na swego reprezentanta w magistracie, Rugdasha. Wtedy zareagowała straż miejska. Polała się krew. Ekus nie był ponoć obecny przy tym. Ekkar żywił podejrzenia wobec Ortizaha. Winił go za całą awanturę. Zabrał Ohojo i ruszył w pościg za Wyzwolicielem.

Popołudnie i wieczór spędzili w domu. Nad Urupą rozpętała się straszliwa burza i ulewa spadła na miasto. Gdy z wolna szykowali się do snu, do drzwi mieszkania ktoś gwałtownie zapukał. Przemoczony jak kura Raslin, krasnoludzki mistrz Cechu Górników, ściskając czerwoną czapkę w reku i świecąc złotym łańcuchem, prosił o nagłą interwencję mistrza Karama. Szybko się odziali i wspólnie z Dwirnachem podążyli za Raslinem i jego dwoma kompanami. Zmierzali biegiem w kierunku Biharj. W szybach kopalni srebra zgięło 4 górników. Pożarł ich wielki robal, który wyłonił się ze ściany, robiąc na wylot dziurę sporych rozmiarów w skalnej odnodze głównego korytarza. Na miejscu Karam zastał Verenę, Tussurta i Ondussiego. A także oddział 10 strażników prowadzony przez kaprala Mandrisa, Wojownika III Kręgu. Zjechali do kopalni. Boczne szyby zostały zalane przez gwałtowną burzę i szkody jakie uczynił robak. Ani Karam, ani Verena czy Tussurt nie wykryli śladów innowymiarowych potworów. Karam badając astralną przestrzeń szybu, dostrzegł drobinki resztek esencji ziemi. Podejrzewał, że właśnie to zwabiło stwora. Lecz poradził Raslinowi udać sie do biegłego Mistrza Żywiołów, a nie do Ksenomantów i Łowców Horrorów.

17 Teayu, Urupa

Obudzony po krótkiej nocy Karam, nie dokończył śniadania. Dopił herbatę i wyszedł w kierunku Ogrodów. Niestety na odprawie Jandar zwolnił go czasowo z obowiązków kapitana. Gildia Magów w porozumieniu z górniczym cechem z Biharj, poprosiła Jandara o załatwienie problemu z robakiem w kopalni. Więc Ksenomanta przekazał sprawę Karamowi, zabierając mu tymczasowo obowiązki dowodzenia Strażą Błękitnej Róży. Łowca dostał nowe uprawnienia. Wizja, by zapuścić się w kopalniane korytarze i tropić stworzenie - nie bardzo mu się podobała. Jednakże Jandar wspomniał, że mistrz Raslin poprosił trolla Emkora z Otosk, by osobiście zbadał miejsce wypadku. Wedle przekazu Mistrza Żywiołów, duch opowiedział mu o skalnym robaku, przerażonym na śmierć przez obcą, złą istotę, który w panice przedzierał się przez okoliczne skały. Karam od razu pomyślał o Horrorze, jaki mógł znaleźć schronienie w ziemi. Musiał dostać odpowiednich ludzi i stosownie się przygotować. Miał przyrzeczoną pewną kwotę na wydatki od Jandara. Pobiegł czym prędzej do domu, wiedział, że do podziemnych korytarzy najlepiej nadają się krasnoludy.

Dwirnach właśnie kończył śniadanie, towarzysząc Tizkarze. Ubrał się czym prędzej i podążył za przyjacielem. Wybrali się do Otosk. Najpierw, by rozmówić z Emkorem, potem, by zagadnąć Jorkawa na temat miejsca pod turniej Thystoniusa. Do Otosk wiodły niewygodne i bardzo długie schody, wspinające się ponad domem Omeyrasa w Nehem. Było ślisko, gdyż w porannym deszczu kaskady wody spływały po stopniach. Nim weszli na górę, minęło dobre pół godziny. Przywitali ich strażnicy. Rogaty olbrzym imieniem Barak, zaprowadził ich w głąb jaskiń.

Obaj podziwiali przestronne jaskinie trolli. Największa z nich, frontowa, służyła jednocześnie jako doki. Szli przy krawędzi pionowego urwiska, na którego dnie uwijali się pracownicy. Pod nimi wisiały trzy drakkary. Nad głową, ział wielki otwór w sklepieniu jaskini, przez który swobodnie mógłby wlecieć drakkar. Barak zaprowadził ich do rozstaju dróg, instruując jak dotrzeć do domu Emkora i Jorkawa. Ród Htaau zajmował jaskinie w prawym korytarzu, ród Durbidów w lewym.

Emkor przyjął ich w sieni wielkiego domu, przyklejonego do ścian jaskini niczym ogromne gniazdo szerszeni. Mistrz Żywiołów opowiedział o swej wizycie kopalni. Przywołał jednego z wielu duchów ziemi, zamieszkujących wnętrza i głębiny klifu Urupy. Duch opowiedział mu o młodym skalnym robaku, który przerażony uciekał na oślep wyrządzając szkody w kopalni. Duch opowiedział, że robaka przestraszyła zła istota, mieszkająca w głębinach ziemi. A stwór musiał przechodzić przez jej terytorium. Mieli więc prawie pewność, że robaka dotknął, lub próbował dotknąć jakiś Horror. Karam zastanawiał się jakie stworzenia z otchłani mogły znaleźć leże w głębi ziemi? Wiele Horrorów lubiło kryć się w głębokich podziemiach. Konstrukty takie jak żywotrupy, czy kościotocze, pomniejsze bestie jak Qurallotectica, Puchlaki, czy Kryształowe byty… Wszystko to mogło zamieszkiwać podziemia. A ile istniało nieznanych mu Horrorów…

Poszli później do Jorkawa. Głosiciel nie wyglądał najlepiej. Wczoraj świętował. Odłożył więc rozmowę z Dwirnachem na wieczór. Zeszli więc z Otosk i zajęli się własnymi sprawami. Karam poszedł do Gildii Magów. Podzielił się obawami z mistrzem Gildii. Zażądał pomocy biegłego Mistrza Żywiołów, chodziło w końcu o bezpieczeństwo miasta. Mistrz Emeric zaproponował najpierw maga Leabbi, ale Karam nie zgodził się. Adept na III Kręgu byłby bardziej zawadą niż pomocą. Jako, że magistrat i obie Gildie zadysponowały kwotę 5000 sztuk srebra, Emeric wyznaczył krasnoluda Sotthi, Mistrza Żywiołów na IV Kręgu, umniejszając o tysiąc kwotę, jako pensum dla członka Gildii Magów.

Z Jandarem poszło Karamowi o wiele lepiej. Ksenomanta czasowo zwolnił ze służby Xaviera, doświadczonego maga z V Kręgu. Krasnolud Tussurt sam zadeklarował chęć podążenia za Karamem. Jandar oczywiście wystawił stosowne pismo z pieczęcią Zarządcy Ogrodów. Jako rekompensatę i pensum dla obu adeptów, zamroził kwotę 2 tysięcy sztuk srebra z przydziału na misję.

W tym czasie Dwirnach szukał Rufusa. Wypłacił mu za fatygę 10 srebrników i zapisał imiona obu urzędników. Około południa poszedł do budynków magistratu w centralnej Urupie. Na szczęście drogi do stosownych urzędów opisane były przejrzyście po throalsku, theransku i w sperethielu. Odszukał wydział do spraw obcych i urzędnika Bertholda. Po dwóch godzinach, lżejszy o 30 sztuk srebra wychodził z biura z rulonem pod pachą, wypełnionym wieloma informacjami. Musiał się zarejestrować, podać miejsce urodzenia, imiona rodziny, ewentualne referencje obywateli Urupy. Jako adept musiał podzielić się informacjami o swojej Ścieżce, Kręgu, mentorach i umiejętnościach w jakich był biegły. Dostał więc zgodę na prowadzenie szkoleń, jako obcy niezrzeszony i kartę tolerancji, do podpisania przez Mistrza Gildii Trenerów. Powędrował na piętro, szukać urzędu ceł i podatków. Normalnie musiałby odczekać tydzień na uprawomocnienie decyzji. Dziękował więc w duchu Rufusowi.

W urzędzie obsługiwał go miły krasnolud, Hugon. Zapłacił 50 sztuk srebra za rejestrację, wydanie księgo handlowej i licencji na 10, nielimitowanych szkoleń w przeciągu roku. Czekała go jeszcze wyprawa do Gildii Trenerów. Mistrzem był tam człowiek, adept Łucznik IX Kręgu, Farhad Maron. Pozostawił więc swoją kartę tolerancji do podbicia, wpłacił 5 sztuk srebra i udał się na obiad.

Po obiedzie Wojownik poszedł do Jorkawa. Przegadali pół wieczora. Jednak i tym razem Dwirnach nie mógł podjąć decyzji gdzie umieścić turniej. Okolice amfiteatru zupełnie odpadały. Po Lerneańskim Turnieju na pewno Trubadurzy miasta nie wyrażą zgody, by jakaś inna impreza zatarła w pamięci mieszkańców wspaniałość Turnieju. Dwirnach postanowił poczekać na opinię R'lleta.

18 Teayu, Urupa Obaj z Karamem rozpoczęli przygotowania do wyprawy. Dwirnach od rana medytował na rozwinięciem Walki Wręcz, a Łowca zamknął się w pokoju wzmacniając swój talent Drewnianej Skóry. Po śniadaniu Dwirnach raz jeszcze odszukał Rufusa. Chciał, by ten znalazł mu nauczyciela sztuki Prowadzenia Rozmowy. Krasnolud odesłał go do Gildii Trenerów. Dwirnach przy okazji odebrał tam swoją kartę tolerancji i zapytał o dostępnych trenerów. Sztuki konwersacji mogła go uczyć elfia Iluzjonistka Lortheana. Zaczynała kurs od 1 dnia miesiąca Borrum. Kurs trwał 6 tygodni i w każdym tygodniu oferował coraz wyższe tajniki umiejętności. Dwirnach zapisał się na pierwszy tydzień, by poznać od podstaw umiejętność. Miało go to kosztować 25 sztuk srebra.

Popołudniu odwiedził go t'skrang. Był pełen zapału i pomysłów. Stwierdził, że na razie będzie się przygotowywał do Turnieju, a zaraz po nim rozpocznie działania związane z umową. Nie naciskał na wypłatę zaliczki. Obiecał, że sam rozejrzy się po mieście by znaleźć dobre miejsce do stworzenia areny walk. Rozmawiali do późna w nocy, więc wkrótce dołączył do nich Karam.

19 Teayu, Urupa Tego dnia skupili się wyłącznie na przygotowaniach. Dwirnach podniósł swoj talent Wytrzymałości, a Karam Drewnianej skóry. Wieczorem spotkali się z Tussurtem, Xavierem i Sotthim, by wstępnie poznać opinie każdego z nich. Przed północą skończyli, gdyż rankiem czekała ich odprawa w Gildii Górnikow.

kampania/biurokracja_i_kopalnie.txt · ostatnio zmienione: 2012/06/12 15:46 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG