Szybko maleńki, ile tylko sił w skrzydłach! Zemstę odłożysz na później. - Hiro Dziadek, podczas ucieczki przed łowcami niewolników.
ur. 23.07.1466 TH -
Kiro, nim otrzymał przydomek Długi Włos, zwał się po prostu A'jhaaadi, co z wietrzniackiego dialektu nie bardzo można przełożyć na Throalski. Urodził się w środku pory deszczowej, w roku 1466TH, jako jedyne dziecko Demary i Akano w klanie Kunocha, który za swą siedzibę obrał gęste zarośla, porastające wapienne wzgórza wśród których swe źródła ma rzeka Servos, nim wpłynie do samej dżungli. Wioska Kunocha, leży w prostej linii na zachód od Wielkiego Targu, dobre 8 dni pieszej wędrówki bezdrożami.
Kiro, był niebywale spokojnym dzieckiem. Przynajmniej jak na wietrzniackie standardy. W jego wiosce nie było wielu adeptów, natomiast w rodzinie Kiro i owszem. Jego dziadek, Hiro, pamiętający czasy Pogromu (liczył sobie blisko 79 lat w chwili narodzin Kiro), był adeptem Zwiadowcą, kręgu Opiekuna. Od dobrych dwóch dekad zaprzestał aktywnego poszukiwania przygód. Jego przyjaciele, z Nazwanej drużyny Czterech Braci Kanogu, po prostu pomarli (dwóch ludzi i jeden ork), nie będąc tak długowiecznymi jak latający ludek. Hiro przyrzekł sobie, że już nigdy więcej nie złoży takiej przysięgi i nie zwiąże się z innymi Dawcami Imion. Mimo to, wielu adeptów Zwiadowców, trudziło się by odnaleźć wioskę Kunocha i prosić mistrza Hiro o Rytuały Awansu.
To z tego powodu Kiro poznał wielu adeptów innych ras, którzy przybywali do Kunocha z odległych zakątków Barsawii.
Klan Kunocha był spokrewniony przed odległych przodków z klanem Almarra, którego osada zbudowana jest na Wyspie Trzcin. Kiro spędzał tam długie letnie miesiące w latach swej młodości. Zaprzyjaźnił się z młodym almarrańskim wietrzniakiem Jeeboo i jego przyjaciółką, Sortiną. Z początkiem pory suchej 1479TH wędrowali w kierunku jeziora Ban. W połowie drogi napadła na nich banda żołdaków, najpewniej łowców niewolników. Uratowali się jedynie dzięki magii Hiro, lecz i tak kilku współbraci Kiro zostało pojmanych. Było to dla niego traumatyczne przeżycie, które trwale zakorzeniło w nim nienawiść do niewolnictwa i umiłowanie pasji Lochosta. Zapamiętał, że napastnicy wołali do swego dowódct „Vudrak”…
Na wyspie Domu Trzcin mieszkał stary przyjaciel dziadka Hiro - niejaki Abarth Półskrzydły, wietrzniak adept, Mistrz Żywiołów. To on pierwszy dostrzegł w młodym Kiro zadatki na adepta. Nim minął rok 1497, Kiro podpisał kontrakt czeladniczy z Abarthem i przystał doń na służbę. Zbiegiem okoliczności, przyjaciółka Abartha, ludzka Zwiadowczyni Dierdre Balos w tym samym czasie odnalazła dziadka Hiro, błagając go wręcz o Rytuał Awansu. Hiro bez wahania ja przyjął, dopiero lata później, przyznał się wnukowi, że zrobił to wyłącznie dla Oka Throalu, które rekomendowały zapalczywą adeptkę i jej ojca Rhoxa, słynnego Kusznika króla Varulusa III. Kiro zdążył poznać dziewczynę, jednak nie zawarli głębszej znajomości.
Kiro służył długie lata u Abartha. Musiał opanować wiedzę o każdym z pięciu żywiołów, a nie była to łatwa sprawa. Leccz przede wszystkim służył Abarthowi jak przeciętny sługa, załatwiając wszystkie niewdzięczne sprawy, za drażliwego adepta. Abarth stracił przed laty jedno skrzydło i nie chciało ono odrosnąć. Ponoć uczynił mu to jeden z Nazwanych Horrorów, ale mistrz nigdy o tym nie rozmawiał.
W roku 1502TH Kiro przeszedł Rytuał Inicjacji. Stał się adeptem Mistrzem Żywiołów. Swój przydomek nosił już od kilku lat, i jego bujna, wielokolorowa grzywa, zaczęła być znakiem rozpoznawczym. Kiro przez lata pracy u Abartha odkrył swą prawdziwą pasję: badanie historii. Uwielbiał odkrywać tajemnice przeszłości, wierzył że gdzieś tam na kartach starożytnej księgi lub w ukrytej mocy potężnego artefaktu leży tajemnica, która pozwoli przywrócić świat takim jaki był przed pogromem. Klucz do przyszłości ukryty jest w przeszłości. Oczywiście wszystko przyprawione harmonią i rozwagą Mistrza Żywiołów.
Kiro wkrótce opuścił jezioro Ban. Wróciło do wioski Kunocha, przywożąc mnóstwo prezentów. Długo opowiadał o swoich przygodach. Wkrótce stało się to rytuałem.
Mieszkańcy Kunocha co jakiś czas wyglądali przybycia Kiro i czekali na jego niesamowite opowieści, i wiele cudownych drobiazgów, które mag przywoził ze sobą.
Kiro na dłużej osiadł w Wielkim Targu. W zasadzie to chciał na dłużej zostać w Throalu, gdyż tam było źródło jego poszukiwań - Wielka Biblioteka. Ale duszne korytarze krasnoludzkiego Królestwa przyprawiały go o potężne migreny. A być może to zwykły smród gówna, perfum i pieczonego chleba, który wypełniał sale i komnaty.
Kiro zawarł bliższą znajomość z krasnoludem Gungirem, młodszym archiwistą i jego szefową, Belori Mefrah z Domu Neumani. Wspólnie podzielali pasję badania historia i często spędzali wieczory na dysputach w Utraconym Wątku, tawernie na pograniczu Wedshel i Dahnatów Sal Donalicusa. Był to przybytek znany z wykształconej klienteli. Magowie i filozofowie, często tu przybywali na dysputy.
To właśnie przez Belori poznał swego druha i kompana, Gorta Mefrah, młodszego brata Belori. Ten dobrze zapowiadający się adept Wojownik chętnie zabierał Kiro na swoje wyprawy wzdłuż rzeki Wiji, kiedy ochraniał karawany Domu Neumani, do którego należał. Dołączył do nich człowiek Galeb-Klek, adept Zwiadowca, imieniem Dhali. Wspólnie tworzyli całkiem udaną trójkę przyjaciół o różnych charakterach i poglądach, których jednoczyło umiłowanie wolności uosobione pasją Lochostem. Gdy przebywali w Wielkim Targu, Gort czasem zabierał ich do Olzim Lochosta w Salach Bodal.
Kiro przemieszkiwał jednak w Wielkim Targu. Ryzykując wyzwiska od parchów i obszczymurów z Wielkiego Targu, jak zwykli wyrażać się j'havim Domu Neumani, przyjmował to żartobliwie nie utożsamiając się z tym miasteczkiem chaosu pod bramami Throalu.
Wietrzniak zamieszkał w karczmie „Dwa palce” prowadzonej przez ludzkich bliźniaków Kelorna i Kenrona. W zamian za przytulne miejsce na poddaszu, Kiro dogląda magicznych zabezpieczeń karczmy, nasyca magią świetlne kryształy i kuchenne kamienie, na których bracia gotują strawę. Karczma znajduje się w jednym z najwyższych miejsc Wielkiego Targu, przy Alei Świec, praktycznie przyklejona do kamiennych zboczy Gór Throalskich wznoszących się nad miastem.
Jednym ze stałych bywalców karczmy był troll Targhos, adept Władca Zwierząt, który o dziwo, polubił Kiro. Większość trolli podchodziła do niego z niechęcią i wrogością, a Targhos był spokojny jak płynąca leniwie rzeka. Nigdy nie rozstawał się ze swoim pawianem Śmierduchem, którego ponoć obłaskawił lata temu w Dżungli Liaj.
Kiro nie widział trolla od upalnego lata 1505 TH…
Wiosną 1506 TH, gdy lizali swoje rany po solidnej młócce z orkami na szlaku do Darranis, uratowali znanego w Throalu Cechmistrza Yacusa Byrilah. Odkąd przyłączyli się do jego karawny, przygody i niebezpieczeństwa zaczęły wyrastać jak grzyby w osadzie bladawców.
Ochraniali jego karawanę na throalskim szlaku, wiodącym z Darranis, przez Ardanyan do Throalu. Perfumiarz musiał mieć wielu wrogów i okrutnego pecha. Nie dość, że odkryli szpiega konkurencji, którego ktoś potajemnie zamordował, to wpadli w zasadzkę Czaszkowych Wilków, sprokurowaną najpewniej przez ich byłego już, przewodnika. Gdyby nie szczęśliwy przypadek, że throalska galera Spiżowy Orzeł, przelatywała w pobliżu, zapewne zginęli by rozniesieni przez orkowych łupieżców. Na jej pokładzie, poza księciem Nedenem spotkali też znajomego orka, alchemika i adpeta, niejakiego Arketa.
Kiro całą wiosnę 1506 TH spędził w Throalu i Wielkim Targu. Wplątał się w poważną aferę związaną z Yacusem i jego próbą wynalezienia Niepachnidła, które ponoć miało zniwelować skutki niewydolnej wentylacji w Throalu i wszechobecnego smrodu. Yacus okazał się zdrajcą i therańskim agentem, który przygotował zamach stanu. Kiro wraz z przyjaciółmi, w ostatniej chwili zdążył na audiencję, 5 dnia miesiąca Rua 1505 TH. Rozegrały się tam krwawe wydarzenia, król Varulus III o mały włos nie zginął z rąk zamachowca, a śmierć poniosło wielu dworzan i szlachty throalskiej. Aż do początków lata, Kiro nie opuszczał karczmy bliźniaków, spędzając czas na pracy i spotkaniach z przyjaciółmi. Dopiero latem wyruszył ze swoją drużyną na Mgliste Bagna…