Sesja rozgrywana 28 października 2007. Do Pływającego Miasta przybywa Sivarius z Tansiardy, mistrz ciesielstwa i Czarodziej. Po kilku latach nieobecność Piotra, znów gramy w poszerzonym składzie.
10 Riag 1498 TH
Noc spędzili w pokoiku na piętrze u Eriki. Obudziło ich gwałtowne dobijanie się do drzwi. Karam leniwie wyszedł na balkon wiszący nad kanałem. Pod drzwi Eriki podpłynęła długa łódka. Trójka krasnoludów trzymała dziwne pakunki, a para t'skrangów cumowała do brzegu. Do drzwi dobijał się siwowłosy, starszy człowiek. Tym razem to nie byli handlarze owoców. Człowiek wyglądał na bogatego kupca, lub rzemieślnika.
Gdy cała trójka zeszła na dół, Erika, odziana w niebieską podomkę, siedziała z mężczyzną i jadła śniadanie. Człowiek bacznie przyglądał się egzotycznej elfce, ponuremu mężczyźnie i zwalistemu krasnoludowi, który ostatni kroczył po schodach. W jego rysach drzemało coś znajomego, ale człowiek nie bardzo wiedział gdzie ma szukać w swej pamięci. Zadziałała jednak ścieżka jego Dyscypliny. Był w końcu Czarodziejem.
„To moi goście - wskazała Erika - a to mistrz Sivarius z Tansiardy, znany cieśla i adept czarodziejstwa”. Dwirnach gapił się na twarz starszego człowieka z niedowierzaniem. Imię by się zgadzało, nawet Dyscyplina. Gdy uścisnęli sobie dłoń, wspomnienia popłynęły jak rzeka…Nie widzieli się tyle lat, a los sprawił, że ich drogi zetknęły się ponownie, właśnie w tym miejscu. Sivarius przybył, by zgodnie z umową osadzić w domu Eriki nowe drzwi i okiennice. Wszystko na specjalne zamówienie, wzmocnione magią żywiołów. Gościł u niej 3 miesiące temu i teraz przyszedł czas na realizację kontraktu. Zarobić miał godziwe pieniądze, a przy okazji odwiedzić miasto V'strimonów. To że spotkał tu dawnego kompana i przyjaciela, było prawdziwym cudem. Myślał, że Dwirnach zginął dwie dekady temu. Nie miał kontaktu z mieszkańcami Huebri od lat. Może poza Delweną. Ale też specjalnie nie szukał przeszłości. Nie był gotów by się z nią zmierzyć.
Nad Pływającym Miastem rozpętała się burza. Gęsty deszcz gnany wichurą zalewał kanały miasta. Sivarius przy pomocy Dwirnacha ledwo zdążył zamontować drzwi. Na okiennice nie stało już czasu. W tym czasie para Łowców spędzała czas razem. Tizkara miała wahania nastrojów i poranne mdłości. Uskarżała się Karamowi, że stanowi ciężar dla nich. Postanowili, że poważniejsze decyzje podejmą po narodzinach dziecka. Zapewne będą chcieli wrócić do Indrisy.
Gdy wróciła Erika, Dwirnach wypytał uzdrowicielkę o możliwość pomocy. Dziewczyna zakomunikowała Karamowi, że w infirmerii Domu Dziewięciu Pasji leży rolnik z Vindralek, poraniony przez Jehutrę. To poruszyło Łowcą, zechciał sprawdzić ten fakt, przy okazji odwiedzając Likarda.
Deszczowym popołudniem udali sie do pobliskiej karczmy Córa Shivoam. Lokal byl wypełniony po brzegi, a jedyne miejsce zostało przy stole zajętym przez orka. Zamówili trzy porcje na miejscu i jedno na wynos dla Tizkary i dosiedli się do orka. Zwał się on Verrio Szary i był członkiem Ponurego Legionu. Jego oddziałem dowodził Therański uciekinier, Maximus, a sami zwali się Legionem Maximusa. Verrio zdążał do Urupy. Gdy się dowiedział, że ma przed sobą słynącego tu i ówdzie Karama Łowcę Horrorów, poprosił go, by ten przyłączył się do Legionu. Operowali na południe od Travaru w rejonach sąsiadujących z Mglistymi bagnami. Verrio miał za zadanie zwerbować doświadczonego Łowcę Horrorów, by ten wspomagał Maximusa. Zarówno Dwirnach jak i Karam taili swoje poglądy na temat Ponurego Legionu i ukrytą w sercu nienawiść do ich postępowania. Zapytali jednak o Vudraka. Verrio słyszał o tym starym, orkowym Iluzjoniście i jego legionie, o Wiernych Vudraka. Ponoć działali gdzieś na północny-wschód od granic Krwawej Puszczy, ale ork nie wiedział nic więcej.
Po powrocie do domu Eriki postanowili wybrać się późnym popołudniem w objazd po kanałach Miasta Trzcin. Mimo paskudnej pogody, zamierzali załatwić kilka spraw. Karam z Tizkarą wpadli na pomysł, aby ściągnąć klientelę do Złotego Półksiężyca. Postanowili właśnie tam podzielić się wiedzą z uczonymi Kolegium Pnączy. W szerszym audytorium. Co prawda L'tti Markula V'strimon, archiwista i lingwista Kolegium mocno oponował, ale obiecał poprzeć pomysł u pani dziekan. Również S'hondla uradowała się na myśl, że znów zapełni się jej lokal.
Przed wieczorem odwiedzili Likarda, a Karam odbył rozmowę z Koko, rannym rolnikiem z Vindralek. Był pewien, że faktycznie Jehutry zaatakowały i zabiły pasterzy z tej wioski. Postanowił tam pójść i namówić na wyprawę krewkiego krasnoluda. Dwirnach uparcie nalegał na spotkanie z R'lletem, Trubadurem z Pieśni Rzeki. Niestety, t'skrang zarzucił go merytorycznymi pytaniami, ktory tylko wprawiły Wojownika w podły nastrój. Przyjaciele widząc desperację Dwirnacha zaproponowali, by napisał list do Głoscieli w Urupie. Gdyby Głosiciele zebrali 1000 sztuk srebra i miasto dało tyle samo, to Karam i Tizkara dołożyliby trzecią część Dwirnachowi na opłacenie Trubdaura. Wojownik musiał to wszystko przemyśleć. I tek pewnie zrobi to po swojemu.
Na noc wrócili do domu Eriki, gdzie jeszcze w spokoju Dwirnach zdradzał Karamowi arkana Drewnianej skóry. Sivarius został z nimi. I tak nie mógł przez deszcz, montować nowych okiennic.