Witajcie w domu

Spotkanie z 10.12.2014. Druga część przygody miała wprowadzić graczy w dość specyficzny świat jakim jest Królestwo Throalu. Pierwotny scenariusz był moim zdaniem zbyt oczywisty i perfidnie wrabiający graczy naiwnych. Moi naiwnymi nie są, co więcej ich postacie są dość mocno osadzone w Throalu i Wielkim Targu, co wymusiło znaczne modyfikacje scenariusza. Starałem się zachować spójność z oryginałem, a jak powychodziło…?

13 charassa (marzec) 1506 TH.

Spiżowy Orzeł leniwie halsował w kierunku Gór Throalskich. Wiał silny, przeciwny wiatr i nawet sześć dziesiątek wioślarzy nie było w stanie przyspieszyć okrętu. Nim zapadł zmrok, komandor Hagruk Sarafica rozkazał zwinąć żagle, wciągnąć wiosła i zakotwiczyć okręt. Dryfowali dobre tysiąc stóp nad szczytami wzgórz.

Gdy Kiro uporał się w końcu z opatrywaniem poranionych krasnoludów z karawany, dołączył do trójki przyjaciół, zakopanych w futra i koce, rozmawiających na górnym pokładzie przy rufówce. Ze szczegółami opowiedzieli Arketowi co działo się w Darranis i potem na szlaku. Kim był Yacus, Urrus, Calvan i cała reszta menażerii. Ork od dzieciństwa mieszkał w Throalu i dobrze się orientował w znaczeniu wybranych Domów Kupieckich. O Yacusie słyszał to i owo w ciągu ostatnich miesięcy, gdyż głośno było w Korytarzach Throalu o niezwykłym wyścigu między mistrzami Cechu Perfumiarzy.

Zresztą sam kupiec długo i wylewnie im dziękował i to w obecności znamienitych postaci. Nie tylko w przytomności komandora Hagruka, czy kapitana Wellecka, dowodzącego pancernym oddziałem. Również w obecności generała Ilmoriana i samego księcia Nedena. Nasi adepci byli oczarowani charyzmą generała i jego wspaniałym wyglądem prawdziwego bohatera. Zresztą cała załoga zdawała się być pod jego wrażeniem. Książę Neden był skromniejszy. Przyjrzał się uważnie adeptom, zagadnął uprzejmie i ruszył pod pokład. Noc była zimna, choć bezwietrzna.

14 charassa (marzec) 1506 TH.

Rankiem zjedli z załogą obfite śniadanie. Spóźniony Kiro chciał efektownie podgrzać jajecznicę swoim zaklęciem, z całą pewnością po to, by zrobić wrażenie na ślicznej Sitrissie Deore, Mistrzyni Żywiołów zatrudnionej na Spiżowym Orle. Niefart wietrzniaka spowodował niewielką eksplozję i zwęglenie śniadania. Usmolony i uśmiechnięty Kiro osiągnął swoje, zwrócił uwagę wszystkich obecnych w kambuzie.

Przed południem byli już nad Wielkim Targiem. Ogromne, mosiężne trąby umieszczone po obu stronach bukszprytu zaryczały głośno, oznajmiając przybycie księcia. Wkrótce obniżyli lot na tyle, że można było usłyszeć zgiełk ulic wolnego miasta i dojrzeć pojedyncze sylwetki kupców, tłoczących się Królewskim Traktem do Throalu.

Spiżowy Orzeł wolniutko prześliznął się pod łukowatym sklepieniem środkowej bramy. Nakrył ich mrok. Dhali i Kiro na moment oślepli. Dopiero po kilku chwilach ich oczy przywykły do półmroku jaki panował nad Królewskim Bazarem. W ciągu godziny opuścili pokład cumującego okrętu i rozładowali dobra należące do Yacusa.

Kupiec głośno wydzierał się oznajmiając swe przybycie, wychwalał obecnych tu adeptów, z Imienia. Dziękując im na oczach obywateli Throalu za uratowanie życia. Sformowali karawanę i jęli przeciskać się przez tłumy dawców imion wypełniające Królewski Bazar. Weszli w pierwszy z lewej Korytarz Tava Korelseda. Wędrowali długo, mijając najpierw najuboższe dahnaty, odpoczywając przy strzeżonych studniach, aż po ponad dwóch godzinach dotarli do najbogatszej części korytarzy, zamieszkanej przez szlachtę. Posiadłość Domu Byrill’ah była strzeżona, lecz spory tłum wyszedł już im naprzeciw. Kilka tuzinów krasnoludów różnej płci i w różnym wieku wylewnie witało się Yacusem i jego towarzyszami. Były uśmiechy i łzy szczęścia, były też okrzyki żalu i rozpaczy po utracie 6 towarzyszy z wyprawy. Sama Beracia Byrilah wylewnie witała bratanka, radując się z jego przybycia.

Służba błyskawicznie zajęła się towarami perfumiarza, a nasi bohaterowie czym prędzej zasiedli do stołu, by ugasić pragnienie i nasycić głód w towarzystwie szlachetnych Byrilah. Na szczęście, wśród domowników był też dziadek Gorta, Tirass Byrilah. Usiedli przy nim i pogawędzili opowiadając swoje przygody. Nie obyło się bez wspominek dziadka o wojnie z Therą i przytyków politycznych, ale uczta rozwinęła się na dobre. Yacus, na pożegnanie, zapowiedział, że wyprawi wkrótce bal na który zaprosi znakomitych i szlachetnych gości, by opowiedzieć im o postępach w pracy nad Niepachnidłem.

Podziękował raz jeszcze adeptom i poprosił ich o cztery dni zwłoki, gdyż musiał pilnie uporządkować swoje laboratorium, notatki, zapisy z podróży i tajemne ingrediencje. Zapowiedział, że miałby coś do zaproponowania, o czym opowie w dniu wypłaty należności za kontrakt.

Udali się więc w nużącą podróż powrotną do Królewskiego Bazaru, który z wolna pustoszał. Omijając strażników, weszli w barwny tłum, kichając od fali zapachów, jaka uderzyła ich w nozdrza. Dhali kluczył po uliczkach między straganami, chciał kupić kilka drobiazgów dla swoich najbliższych. Wkrótce opuścili Throal przemykając pod niebosiężnymi sklepieniami bram i weszli w mroczne o tej porze uliczki Wielkiego Targu. Omijając błoto i kałuże ulicy Szewskiej, dotarli do zaułka, który mocno wcinał się w dolinkę. Pod numerem 26 stał piękny, dwupiętrowy budynek, o bielonych ścianach i dziegciowanych, smolistych belkach. Wysoki murek z granitowych łupków otaczał ogromne podwórze i zabudowę magazynową. Bramy strzegło dwóch orkowych łobuzów. Od razu rozpoznali Dhalego i wyściskali go za wszystkie czasy. Był w końcu u siebie w domu.

Matki nie zastał, ale brat Finvis z radością go powitał. Przerwał pracę i odesłał na dwie godziny robotników z warsztatu. Wyciągnał mocniejszy trunek i spędzili czas na rodzinnych opowieściach. Gort, Kiro i Arket co rusz wtrącali swoje dygresje. Niebawem dołączyła do nich Wershalija, siostra Dhalego, która niedawno wróciła z wyprawy kupieckiej. Siostra była najemniczką, biegłą w łuku i zarabiała dbając o bezpieczeństwo kupców.

Druga siostra Dhalego, Irajana, zamierzała opuścić Wielki Targ. Jej mąż, Aghito – najemny żołnierz, znalazł pracę w Urupie i podpisał kontrakt z Gildią Wolnych Kupców, ona sama, będą aktorką i śpiewaczką, widziała szansę na rozwój swej kariery raczej w Zennice, czy Liandril, niż w Throalu, który nie doceniał tego rodzaju sztuki. Dhali niepokoił się o siostrę, bardziej w aspekcie jej konfliktu z partnerem, niż troski o nią samą. Wieczorem dołączył do nich ojciec Dhalego, Fageel Anawari, opowiadając o rosnącym bezprawiu i konflikcie między oprychami Gliniaka, a coraz silniejszymi gangami okolicznych bandziorów. Fageel zastanawiał się czy nie opłacić kilku nowicjuszy adeptów, by chronili jego warsztat, gdyż czuł się coraz mniej bezpieczny. W tle toczył się konflikt między Radą Kupiecką, której był członkiem, a burmistrzem Gliniakiem.

Nocne odwiedziny krasnoluda Nachtiego były kulminacją opowieści. Ten mały wiercipięta mógł snuć historię za historią. Obśmiał Dhalego za jego nieporadność w zalotach do Zaniji, zaprzyjaźnionej z nimi Fechmistrzyni, której drużyna Siostry Topora, tyle co opuściła Wielki Targ. Politykował co nie miara, narażając się Gortowi swoimi plotkami o nieślubnym synu Varulusa III. Przemycał drobne sugestie, co do swojej pracy, wspominając o szantażach i łamaniu kończyn, ale obrócił całość w żart, dając do zrozumienia, że jest zwyczajnym paserem i przemytnikiem i może zyskownie upłynnić wszelkie kradzione towary.

Do świtu brakowało zaledwie kilku godzin, gdy zmęczeni opowieściami i wstawieni throalskim brandy położyli się do snu.

15 - 18 charassa (marzec) 1506 TH.

Po lekkim śniadaniu u Dhermuli, każdy z nich udał się w swoją stronę.

Dhali przede wszystkim odwiedził Irajanę. Mieszkała dwie przecznice w stronę bram, na początku alei Świec. Wyłajał siostrę za pomysł opuszczenia miasta, ale w końcu dał posłuch jej argumentom i obiecał często ją odwiedzać w Urupie.

Kiro wrócił na poddasze swej karczmy „Dwa Palce”. Nie miał spokoju. Kenron od razu zażądał, by uzupełnił esencję w dwóch wygasłych kryształach świetlnych. Musiał odmówić. Miał inne plany. Oddał się medytacjom, zamknięty na cztery spusty w swoim małym pokoju. Ociężały od myśli i wspomnień jakie kotłowały mu się w głowie, głodny i poirytowany, poleciał do balwierza Angusa. Kelrisa umyła mu włosy i pofarbowała w ognisto-pomarańczowe kolory, układając przemyślny czub z jego długich włosów. Przekąsił kilka przysmaków i przepił je lekkim winem, dając dziewczynie soczystego buziaka na pożegnanie i sowity napiwek. Od razu poczuł się lepiej.

Kolejne dni spędził medytując nad magicznymi talentami. Zlecił uszycie odświętnego stroju na bal u Yacusa i zamówił przez Arketa pewien amulet krwi. Był przekonany, że to dobra inwestycja.

Łowca Horrorów w tym czasie intensywnie pracował. Zamkniety w swoim laboratorium, odrabiał zleconą pracę dla Gildii Alchemików. Całe trzy dni zajęła mu mozolna destylacja i oddzielanie składników. Harował po 15 godzin, ale efekt był zadowalający. Zapłacił składkę Gildii, oddał produkty, a w zamian dostał ciężką sakiewkę i szereg składników dostępnych dla członków Gildii.

Gort w tym czasie bawił opowieściami swoich najbliższych. Odwiedził kuzynów ze strony matki i ojca, doglądał ksiąg rachunkowych interesując się prosperitą Domu. Przez zaprzyjaźnionego kupca, zlecił przekucie jednej ze swych broni. Kuźnia Markwarda była zaufanym miejscem i po trzech dniach mógł odebrać ulepszony topór. Choć w zasadzie, to jeden ze służących dostarczył go osobiście. Kilkanaście godzin zajęło mu naprawienie swojej zbroi tak paskudnie uszkodzonej lancą Czaszkowego Wilka. Musiał wymienić napierśną część bawełnianego kaftanu, zrywając z niego połacie utwardzanej skóry. Podszył całość płóciennym wzmocnieniem i od nowa umocował wstęgi skórzni. Tym razem użył sześciograniastych, srebrnych guzów do mocowania każdego pasa skóry. Na koniec wtarł czarny impregnat woskowy, kupiony od Arketa i zawiesił na stojaku, by nabrała właściwej formy.

Dhali spędził pozostałe dni szukając wybranych towarów na Królewskim Bazarze, słuchając plotek o tym i owym, odwiedzając wytwórców prostego uzbrojenia. W końcu zostało mu niewiele czasu na przemyślenie swoich doświadczeń i medytację nad talentami. Uczynił to chętnie, odprężając się przy okazji i przez chwilę doświadczając domowego ciepła.

kampania_2014/witajcie_w_domu.txt · ostatnio zmienione: 2014/12/29 23:32 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG