Action disabled: revisions

Śmierć Therze! cz. 2

8 grudnia 2017. Machina wojenna poszła w ruch. To była fajna sesja. Wydarzenia od pewnego momentu toczyły się jak lawina. I cieszę się, że za udziałem graczy, najważniejsza kwestia wątku politycznego się wyjaśniła.

22 Veltom (luty) 1508 TH, Wrota Throalu

Gort zniecierpliwiony spoglądał na Kiro, „kupiłeś wszystko co trzeba?”, mały wietrzniak skinął głową. „Medykamenty - tak na wszelki wypadek, w końcu idziemy na wojnę. I fajkowe ziele” - wyszczerzył zęby. Gort odsunął się nieco od głównego traktu, w gęsty tłum. Od świtu - przez potężne throalskie wrota - królewskim traktem wymaszerowywała armia krasnoludów. Łoskot ciężkich buciorów i szczęk broni podzwaniającej na kolczugach obudził mieszkańców Wielkiego Targu. Powiadali potem, że Gliniak zabarykadował się w swojej willi, byle nie wysłuchiwać skarg radnych miasta, na nagły przemarsz wojsk throalskich zupełnie, ale to zupełnie nie uzgodniony z mieszkańcami. Tak, jakby miast przyklejone do wrót Throalu było zwyczajną naroślą na konarze przez którą muszą przejść mrówki zdążające w wiadomym sobie celu. Gort rozpoznawał niektóre twarze w szeregach maszerujących ciężkozbrojnych. Ktoś go lekko pchnął w plecy.Zadarł głowę i dostrzegł Dhalego z plecakiem, który rozpychał gapiów starając się stanąć jak najbliżej traktu. „Do ciebie też wczoraj przybył królewski posłaniec?” -zapytał. Gort skinał głową, już miał coś odpowiedzieć gdy ryk trąb zagłuszył jego słowa i wielki cień przysłonił niewielką część nieba, widoczną spod bram Throalu. To Chwała Throalu, galeon króla Nedena zawisł nad maszerującymi szeregami. Wkrótce z pokładu opuścił się na sznurowej drabinie, starszy siwy krasnolud w lekkiej skórzni i granatowym płaszczu ze srebrnymi guzami. „Kapitanie!” - Gort odruchowo się wyprostował. „Witaj Gorcie, witam też twoich towarzyszy, zapraszam na pokład. Król czeka” - skinął ręką dając do zrozumienia, że mają wchodzić po drabinie. „Pozwolicie kapitanie Stetgartcie, że inaczej to załatwimy” - wtrącił się Kiro, rzucając zaklęcie na Dhalego i Gorta. Natychmiast wokół nich utworzyło się wolne miejsce, gdy ciekawska ludność Wielkiego Targu zorientowała się co się tu rozgrywa. Nim spore, metalowe skrzydła wyrosły z pleców Wojownika, wokół niego była już pusta przestrzeń na dobre 2-3 metry. Chwilę później lądowali na pokładzie.

Pokład Chwały Throalu był długi na dobre 40 kroków. Na kasztelu rufowym stał król Neden w towarzystwie Rozko, który dzierżył ster statku. Otaczali ich rycerze z gwardii królewskiej i wysoki, siwobrody ork w pomarańczowej szapie i czerwono-fioletowych szatach. Gort domyślił się w nim nadwornego maga, Ajmara Wspaniałego. Na głównym pokładzie wałęsała się gromada młodej szlachty throalskiej, przedstawicieli różnych Domów Kupieckich, odziana w bogate zbroje i ciężkie płaszcze. Ich paradne miecze błyszczaly w słońcu. Grupa Powietrznych Żeglarzy ustawiona w dwuszereg oddała honor władcy i zaczęła pracowicie się krzątać po pokładzie. Żagle rozwinięto i okręt wzbił się wyżej, halsując nad traktem królewskim i armią piechoty zmierzającą w kierunku doliny Wiji.

Zanim zdążyli się napatrzeć na zapierające dech w piersiach widoki, Stetgarth zaprowadził ich pod pokład forkasztelu. Tam mieli swoją kajutę. Bardzo ciasną nawet jak na standardy throalskie. Rozgościli się i wrócili na pokład. Gort uciął sobie długą pogawędkę z kapitanem. Stetgarth był jego krewniakiem. Również z Domu Neumani, tylko z klanu Orwetów. Stary weteran, adept Kawalerzysta VII Kręgu dawno temu przeszedł na emeryture. Neden jednak odwołał go z odpoczynku. Potrzebował mądrych i doświadczonych doradców, którzy w odpowiednim momencie byliby w stanie rozważnie dowodzić. I taki rozkaz wydał też Stetgarthowi. Sędziwy krasnolud miał jednak wiele wątpliwości którymi podzielił się z Gortem.

W tym czasie Dhali poznawał co bardziej ciekawskich synów Domów Kupieckich. Jakież było jego zdziwienie gdy wśród krasnoludów dostrzegł Drazona Elcomi. Ten udawał wpierw że go nie widzi i nie poznaje, ale potem nagle rozpromienił się i odegrał wspaniałą komedię, jak to bohaterski Dhali za skromną podpowiedzią Drazona, schwytał wraz ze swymi przyjaciółmi agentów Thery i morderców króla - rodzinę Durvigiusów. Kiro nie słuchał tych bajań. Usiadł na bocianim gnieździe na szczycie grotmasztu i wpatrywał się w zamglony horyzont.

23 Veltom (luty) 1508 TH

Noc był ciężka, wiało poteżnie i burza dała sie we znaki nienawykłej szlachcie. Rankiem w kantynie były pustki. Na pokładzie nie zastali wielu młodych szlachciców. Część starała kręcić się wokół mostka kapitańskiego licząc na uwagę władcy. Część podążała za bosmanem zasypujac go dziesiątkami pytań.

Dhali i Gort rozprawiali właśnie z Rozko. Dowiedzieli się o rozkazach królewskich i strategii działań armii. Orkowi najemnicy pod wodzą Teratha wysforowali się naprzód o kilka dni. Ominęli Ardanyan i przeprawili się przez Wiję. Ich zadaniem był rekonesans wzgórz na południu od Darranis. Część jazdy pod dowództwem jego syna, Earla Krwawy Cios miała zbadać bliskie rejony behemota, który wyladował na wzgórzu Ayodhya. Piechota miała zająć wzgórza, umocnić się i przygotować do ataku na twierdzę. Wojownik i Zwiadowca bardzo wątpili czy to dobra strategia i czy król jest świadomy sił therańskich. Rozko zaprosił ich na obiad u króla następnego dnia.

24 Veltom (luty) 1508 TH

Gdy Ajmar wyjął szkice therańskiej twierdzy, Dhali się roześmiał: „Toż to moje rysunki, przekazałem je do Oka Throalu zaraz po powrocie z inflitracji Triumfa! Wasza wysokość nie otrzymał informacji, że twierdza na stałe jest zespojona ze wzgórzem? Czerpią magiczne siły z żywogłazu. I otoczyli się kopułą która zapewne nie przepuści powietrznych, wrogich okrętów. Wszystko dokładnie opisałem w raporcie. Kolejnym. Powinien być dołączony do mapy behemota.” Neden gniewnie się przeciągnął. „Dhali Dermul, niniejszym nakazuję by wydano ci mój dekret. Będziesz raportował bezpośrednio do mnie, wysyłając jedynie kopie do swego zwierzchnika w Oku.” Ajmar wtrącił swoje trzy grosze, przekonując Dhalego że powinien usprawniać procesy i przepływ informacji w organizacji dla której pracuje. Kiro i Gort wdali się w długą dyskusję z magiem. Szczerze też opowiedzieli władcy o swych wątpliwościach. O tym, że Durvigiusowe z dużą dozą pewności nie potrafili by rzucić tak straszliwego zaklęcia. Opowiedzieli o therańskich dokumentach i tajemnym Challadenie, który niespodziewanie im pomógł. Również śmierć agenta wydała im się podejrzana. Kiro starał się przekonywać władcę o istnieniu trzeciej strony zaangażowanej w konflikt, lecz Neden bez dowodów nie chciał dać im wiary. Rozkazy zostały wydane i machina wojenna poszła w ruch. Król w głębi duszy obawiał się jednak że popełnił błąd. Nie był już tak pewny swych decyzji. Bał się jednak je zmieniać, by w oczach szlachty nie wyjść na niedoświadczonego gołowąsa. Nie dał więc poznać adeptom o swych wątpliwościach. Pożegnał ich i po wyjściu z kajuty wdał się w długą i trudną rozmowę z Rozko i Ajmarem. Oczekiwał też raportów od sił naziemnych i towarzyszących mu czterech galer: Nieugiętego, Zwinnego, Ścigłego i Potężnego.

Wyczerpani rozmową z władcą i składaniem tak szczegółowych wyjaśnień wrócili do kajuty. Ku ich zdziwieniu, jeden ze szlachty, Solius Ueraven stał pod drzwiami i czekał na ich przybycie. Złożył na wstępie pozdrowienia od Selendy i nie czekając na zaproszenie wszedł do środka. Rozmowa była bardzo interesująca. Solius wypytywał ich o plany króla i potencjalną możliwość zawieszenia broni. Bardzo się interesował planami władcy. Wręcz oferował wymianę informacji. Był mistrzem niedomówień i dyplomacji, aż zirytowało to Gorta który w pewnym momencie zaczął mu wręcz grozić. Dhali natomiast wypytał go o Drazona Elcomi. Solius im zdradził, że nim Drazon stanął na czele wydziału kredytowego Domu Elcomi, był nic nie znaczącą osobistością. Drazona i jego ojca nie zapraszano na uroczystości. Po tym jak matka Drazona zostawiła męża i uciekła z Throalu z kochankiem, rodzina i bliscy odwrócili się od nich i całkowicie pomijali w podejmowaniu ważnych decyzji. Solius potwierdził, że Drazon jest synem bratanka Tholona i dalekim kuzynem kanclerza Wishtena. Do zaszczytów doszedł niecałe trzy lata temu. I od tego czasu bardzo dobrze zarządza udzielaniem pożyczek innym Domom. Nikt się na niego nie skarżył, a Tholon stojący na czele Domu jest z niego szczególnie dumny.

26 Veltom (luty) 1508 TH

Chwała Throalu unosiła się wysoko nad doliną Wiji. W dole, setki krasnoludów uwijały się przy przeprawie przez szeroką rzekę. Gdyby nie Mistrzowie Żywiołów i ich pomoc w magicznym ustanowieniu tymczasowych mostów, przeprawa zajęła by z całą pewnością kilka długich dni. Przyjemnie było obserwować z góry jak składnie i sprawnie idzie przeprawa.

Dhali potajemnie śledził Drazona. Obserwował gdzie krasnolud chodzi, z kim rozmawia i dokąd codziennie podąża. Kilka razy przyłapał podczas rozmowy, jak mówił różne ciekawe rzeczy na temat magii. Przeczyło to jego wcześniejszym zapewnieniom że nic a nic na magii się nie zna. Spierał się nawet z Kiro o naturze żywiołaków.

Poszli radzić się Ajmara w tej kwestii. Czarodziej również potwierdził, że rozważając tajemniczą śmierć Varulusa, Drazon z rozmowie z nim stawiał śmiałe teorie, zupełnie nie w stylu bankiera nie mającego pojęcia o magii. Dla Kiro i Dhalego była to ostatnia szansa by przekonać nadwornego maga do swoich racji. Nieco podstępnie użyli swych zdolności i wspięli się na wyżyny prowadzenia rozmowy. Czarodziej wydał się nieco przekonany. Również nie był zwolennikiem teorii o winie Durvigiusów. Miał swoją. Jego podopieczni, Drużyna Zerby Nieugiętej, odwalili dobrą robotę tropiąc w Throalu wszelkie ślady i poszlaki. Nie chciał jednak o tym dyskutować z bohaterami.

W tym czasie Gort zajęty był rozmową z Sigrinarem, krasnoludem Wojownikiem z drużyny Zerby. Ona sama, samotnie spacerowała po fordeku przyglądając się linii chmur i dżungli wiele mil przed dziobem Chwały Throalu. Sigrinar opowiedział Gortowi nieco więcej. Wspólnie z Korus, wietrzniacką Czarodziejką przebadali wiele śladów i poszlak. Doszli do wniosku, że Varlusa musiało zabić zaklęcie rzucone przez osobę która przebywała w jego najbliższym otoczeniu. I musiała go dotknąć by zaczerpnąć nieco z aury władcy. No i oczywiście nie budząc podejrzeń skraść przedmiot wzorca. Nawet wytypowali taką listę osób, lecz mistrz Merrox, który mocno przezywał utratę przyjaciela, nie chciał z nimi współpracować. Sigrinar twierdził, że Durvigiusowe musieli by mieć potężnych sojuszników władających magią, by mogli bezkarnie wedrzeć się do komnat króla i zmylić jakąś iluzją strażników, lub ominąć w inny sposób magiczne alarmy. Wątpił w tę teorię. Zgodnie z Ajmarem uważali, że któryś z medyków stoi za zabójstwem Varulusa, lecz nie mieli twardych dowodów.

28 Veltom (luty) 1508 TH

Od dwóch dni widzieli już górującą nad okolicą twierdzę i drobne punkty powietrznych statków Theran unoszące się na Triumfem. Tego ranka jednak obudził ich ryk trąb. Wypadli na pokład w pełnym bojowym rynsztunku. Przed nimi w dole na granicy linii lasu i stepu ciągnącego się w dół wzgórz, therańskie legiony wychodziły na przeciw armii Throalu. Widzieli wielkie drewniane bestie, zapewne żywiołaki drewna dosiadne przez bojowych magów i karne oddziały legionistów - adeptów, wolnym krokiem zmierzające w kierunku piechoty krasnoludów. Na ich oczach jeden z oddziałów orkowej kawalerii wysforował się naprzód i oddał salwę strzał w kierunku wrogiej armii. Chmara pocisków napotkała jednak niewidoczną barierę i przenikając ją spłonęła na czarny pył, nie czyniac nikomu krzywdy.

Dostrzegli wtedy therańską barkę, wolno zbliżającą się do łuku throalskich okrętów utworzonych przez Chwałę Throalu i cztery galery. Gdy byli w stanie już rozróżnić postacie na pokładzie długiego kamiennego okrętu, zauważyli orka, intensywnie machającego białą flagą na dziobie baty. Król Neden otoczony tarczami gwardzistów stał na mostku, obok Ajmara i Rozko. Powietrzni Żeglarze czuwali w gotowości przy balistach, a część szlachty dzierżyła kusze. Gdy bata zbliżyła się na dobre 100 metrów, wysoki ork zaczął coś do nich krzyczeć w łamanym, throalskim języku. Dhali odetchnął z ulgą. Będą negocjacje i rokowania, być może uda się zapobiec rozlewowi krwi. Jednakże na pokładzie wszyscy byli w najwyższym napięciu. Bata Stanowczy zaczęła wolno manewrować zbliżając swój kamienny dziób do rufy Chwały Throalu. Okręt Nedena był nieco wyżej więc mieli dobry wgląd na pokład kamiennej barki. „Pozdrowienia od waszego starego przyjaciela Challadena z Travaru! Zapraszam na pokład na małą pogawędkę. Chciałbym wyjaśnić pewne nieporozumienia zaistniałe między nami.” - krzyczał ork w chustce na głowie, machający nadal białą flagą. Wysoki, dobrze zbudowany w karminowym mundurze z dwoma mieczami przy pasie. Dhali skupił na nim swe spojrzenie. „Daję wam słowo honoru, że nic…” - i w tym momencie rozpętało się piekło. Szczęknęła kusza i pocisk trafił w gardło orkowego negocjatora. Dhali kątem oka zauważył, że to Drazon wystrzelił pierwszy. Sekundę później grad pocisków sypnął się na Theran. Ci nie pozostali dłużni i odpowiedzieli ogniem roztrzaskując balistę na dziobie i zabijając co najmniej czterech adeptów żeglarzy. Strzały zadzwoniły o tarcze gwardzistów osłaniających Nedena. Stanowczy wolno obrócił się rufą i zaczął oddalać od galeonu króla. Jeden Gort, nim się zasłonił magiczną pawężą, jaką zdobył w Shogotham, zdołał dostrzec coś naprawdę ciekawego. Na śródokręciu, przy grotmaszcie stała masywna orczyca, zapewne oficer dowodzaca, a przy jej nogach siedział skuty więzień. Gort nie mógł dać wiary swoim oczom. Więzień w kajdanach wyglądem przypominał agenta Huidiego, którego oddali w ręce Oka Throalu. Dhali wspominał że agent umarł lub popełnił samobójstwo. Skąd więc znalazłby się w rękach Theran? Nie zastanawiał się długi. Podbiegł do władcy i do Ajmara i szybko o tym ich powiadomił. Neden wyglądał na bardzo zbitego z tropu. Dhali skacząc nad skulonymi szlachcicami dopadł do króla i prosił o pozwolenie natychmiastowego działania. „To ten agent panie! Thera chce negocjować, zapewne wiedzą jaki jest związek jeńca ze śmiercią twego ojca! Dolecimy na ich okręt i porozumiemy się królu w twym imieniu jesli rozkażesz?” Neden spojrzał na Gorta i skinął mu głową „działajcie!” W tym czasie czterysta metrów pod nimi rozgorzała już bitwa na całego. Niestety nie wyglądało to dobrze. Oddziały Throalu były dziesiątkowane ognistymi pociskami. Żywiołaki budziły popłoch wśród wierzchowców orkowej kawalerii i zasypywanie legionów gradem strzał nie przynosiło spodziewanego efektu.

Zaopatrzeni w metalowe skrzydła, Gort i Dhali wraz z Kiro zaczęli gonić za oddalającym się kamiennym statkiem wojennym. Dla bezpieczeństwa wietrzniak rzucił na nich dodatkowe zaklęcia wzmacniające pancerze, mieli jednak świadomość, że mogą łatwo zostać zestrzeleni lub spaleni magią bojowych mistrzów żywiołów. Dhali posiłkując się magią Zwiadowcy krzyczał z daleka po therańsku że są emisariuszami. Jednakże i tak troje adeptów z baty skoczyło w powietrze, kierując się im naprzeciw. Magia Powietrznych Żeglarza pozwalała im swobodnie dryfować w powietrzu. Dopiero gdy Kiro wzmocnił zaklęciem przekaz, dowodząca okrętem odwołała trójkę szaleńców. Na drżących nogach wylądowali na achterdeku baty. Dhali przemawiał. „Przykro nam za to nieporozumienie. Nie było wolą króla w ten sposób przerywać negocjacji. Jesteśmy tymi znajomymi, których Challaden pozdrawiał.” „Kapitan Alchiton, opuście kusze!” - orczyca wyszła im naprzeciw. „Jesteśmy świadomi motywów króla Nedena. Jednakże to nie Thera zamordowała jego ojca i wyprawa wojenna tylko po to by wywrzeć zemstę bez rozpoczęcia rozmów jest nie tylko dowodem niedojrzałości ale i niecywilizowanych obyczajów! Nasz towarzysz Ladacheln, którego posłaliście ze strzałą w gardle na ziemie, był podwładnym akarenti Gendela i pojmał tego tu więźnia, Owada Wuculciana. Nie znam niestety szczegółów jego badań, ale raporty zeznać tego tu agenta zostały przesłane na Triumfa.” „Moglibyśmy spotkać się z owym Gendelem?” - zapytał Dhali. „Obawiam się, że to nieomożliwe” - odparła poważnie Alchiton. „Ten oto jeniec jest członkiem tajnej organizacji zwanej Powiernikami Zaufania i według słów Ladachelna służy Uhlowi Denairaście i władcom Iopos. To on stoi za mordem na Varulusie, nie Thera. Wrogich władców należy pokonać w polu walki, a nie wysyłając przeciwko nim magików-morderców! Zbierajcie go z sobą, na dowód dobrej woli generała Nikara. I skłońcie Nedena do wycofania nim będzie żałował, że naraził się na gniew imperium Thery!”. Gort, chwilę po tym jak Dhali przetłumaczył im zwięźle słowa kapitan Alchiton, przzejął jeńca i pospiesznie odleciał w kierunku majaczącej wysoko Chwały Throalu. Kiro i Dhali pospieszyli za nim.

chwilę później kajuta Nedena.

Neden natychmiast kazał usunąć wszystkie meble na bok komnaty. Gwardziści mocno trzymali zakutego agenta. Widać było że therański szpig obszedł się z nim okrutnie. Władca rozkazał Ajmarowi by przymusił jeńca do zeznań. Wkrótce zaklęcie Czarodzieja zadało mu tyle bólu, że nie potrfił oprzeć się torturom. I zaczał wyznawać wszystko co wiedział. O spisku Denairastów i próbie skłócenia Thery i Throalu, by wykrwawiły się w bratobójczej wojnie. O długim i cierpliwym szukaniu sposobu dotarcia do władcy Throalu. O zdolnej Jadzie Denairasta, która jako fałszywa medyczka, Jada z Urupy omamiła Merroxa i miała dostęp do Varulusa. I w końcu o Drazonie Elcomi, który wszystko to umożliwił. Król wysłuchał wszystkiego do końca. Wstał, ujął swój miecz i ściął głowę Wuculciania. Po czym nakazał bohaterom opuścić komnatę. Chwała Throalu powoli odlatywała w stronę Ardanyan. Drazon pochwycony przez gwardzistów w kajdanach stanął przed władcą. O co król go pytał i jak toczyła się rozmowa, tego już nie ujrzeli.

29 Veltom (luty) 1508 TH

Następnego ranka przybyli nad Wielki Targ. Pakowali w kajucie swoje rzeczy i powoli zbierali się do powrotu. Armia Nedena poniosła ogromne straty, praktycznie połowa piechoty królewskiej armii pozostała na Polach Prajjora (jak wkrótce zaczęto nazywać to miejsce). Wielu orkowych najemników również zostawiło tam swoich kompanów. Weszli na mostek, by pożegnać władcę. Nie mieli świadomości, że chwilę wcześniej przybył na pokład wietrzniacki posłaniec. Neden z niepokojem na twarzy wezwał ich do komnaty. „Służyliście dzielnie i z poświęceniem Domowi Avalus przez kilka ostatnich lat. Szczerze wam za to dziękuję i dłużny jestem wdzięcznością. Lecz nim was puszczę do domów na zasłużony odpoczynek, jestem zmuszony zaciągnąć jeszcze większy dług. Proszę was nie jak król, lecz jako przyjaciel i adept z którym dzielicie ścieżki magii” - spojrzał z wyrazem bólu. „Agenci wywiadu donieśli mi, że mój rodowy sztylet został wykradziony. To jeden z mych przedmiotów wzorca. Nie udało się pochwycić rabusiów lecz agenci Oka Throalu wpadli na ich trop. Również przesłuchanie Drazona wiele wniosło wiedzy na ten temat. Sztylet został haniebnie podmieniony zanim wsiadłem na pokład Chwały Throalu. Składając wyznania Drazona i opowieści agentów, wiemy że inny z Powierników Zaufania niedawno opuścił Wielki Targ i zmierza do fortecy Ishkaratów na jeziorze Vors, by tam spotkać się z Jadą i jej przekazać mój sztylet. Zapewne Denairaści będą chcieli go wykorzystać tam samo jak insygnia mojego ojca” - zamilkł na chwilę. „Drazon na torturach wyjawił, że szpiegiem Powierników była małżonka Wuculciana, Lemora. Oboje jako fałszywi handlarze prowadzili niewielki kram na Wielkim Bazarze ze świeżymi owocami i warzywami. I stamtąd, z przedsionka Throalu kierowali niecnymi planami. A sam Wuculcian wkradł się potem w szeregi szpiegowskiej komórki Thery w Wielkim Targu. Dzięki wam odkryłem prawdziwych sprawców śmierci mego ojca. Nie pamiętam jednakże, czy Jada, goszcząc w królewskich komnatach, dotknęła mnie czy nie. Jeśli tak - obawiam się, że może użyć wobec mnie podobnego zaklęcia jak wobec mego ojca. Dlatego też proszę, byście spróbowali odzyskać mój sztylet. Nim wydam rozkazy i zaangażuję inne drużyny adeptów, minie trochę czasu. Nie zwlekajcie więc proszę i ratujcie swego króla.” „Panie!” - odezwał się Dhali - „chcielibyśmy wcześniej przygotować się odpowiednio, moi towarzysze gotowi są do rytuałów awansu, a znaleźć mistrza na wysokim kręgu, który zgodzi się porzucić swe plany i poświęcić najbliższy czas nauce - wydaje się niemożliwością. Ponadto nie mamy wiedzy o Ishkaratach, Denairastach i Powiernikach. Nim wyruszymy - musimy choć kilka dni spędzić tu, w Throalu!”. Neden wziął ze stołu trzy pergaminy. „Oto listy żelazne z moją pieczęcią i podpisem. Wszelkie usługi i koszty jakie poniesiecie w związku z przygotowaniami, są kosztami skarbca Throalu. Nie szczędźcie. Liczy się każda godzina!” - młody władca wstał, wręczył im dokumenty i uściskał każdego z osobna.

kampania_2014/smierc_therze_ii.txt · ostatnio zmienione: 2017/12/10 15:05 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG