Action disabled: source

Po śladach

18.03.2015 - dłuższa przerwa spowodowała, że wypadliśmy z formy. Tzn, znów trzeba było przypomnieć sobie, co się wydarzyło do tej pory i o co tak naprawdę chodzi w tym wszystkim. Zaczynam odczuwać lekkie znużenie Throalem, tak więc to będzie jedna z ostatnich sesji w tym miejscu. Czas się przewietrzyć.

26 charassa (marzec) 1506 TH.

Po późnonocnych incydentach dnia wczorajszego, cała kompania zebrała się w karczmie Dwa Palce, skoro świt. Za oknem gęsta mgła opanowało ulice Wielkiego Targu, tak gęsta, że oko wykol. Poza tym było dość chłodno.

Usiedli przy pustym stole, zresztą obaj bracia, Kenron i Kelorn, sprzątali, pucowali i szykowali śniadanie. Rozmowa przy pustym stole nie kleiła się za bardzo. Przerzucali się podejrzeniami, ale z małą wiarą we własną siłę sprawczą. Jeden Kiro był niepocieszony, że każdemu z nich coś się dostało, a on jeden jak ten kot, spadł na cztery łapy. Choć w przypadku wietrzniaka to mało zgrabne porównanie.

W końcu Dhali poirytowany sytuacją, opuścił ich i poszedł do domu. Tam, zebrał wokół siebie całą rodzinę Dermuli i omówił z nimi sprawy. Siostra cudem została wyrwana śmierci. Dhali pałał żądzą zemsty. Lecz matka mu uświadomiła bezsens poczynań w wielkim afekcie. Odwołała się do jego magicznych talentów i rozsądku. W końcu zemsta smakuje najlepiej na zimno. Dhali powziął pewne postanowienia. Pożegnał rodzinę i wycałował siostrę, która dzięki leczniczej magii wietrzniaka, nadzwyczajnie wracała do zdrowia, choć połamane kości przedramion i żebra, długo jeszcze miały się zrastać. Swoją drogą, Finvis, brat Dhalego, przy całej tragedii jaka spotkała siostrę, znajdował też dobre strony tej sytuacji. Przynajmniej Wershalija nie ruszy tyłka z domu przez najbliższe dwa miesiące…

W tym czasie, grono przyjaciół opróżniło antałek wina i spałaszowało zacne śniadanie. Zaczekali przed domem Dhalego na przyjaciela, podpytując w międzyczasie strażników o wydarzenia poprzedniej nocy. Vuglar, jeden z zarośniętych orków, wyznał im, że dziewczynę przyniosło kilku jego znajomków, którym przewodził Ablag Bury. Vuglar wskazał im miejsce zamieszkania Ablaga.

Poszli więc mglistymi uliczkami Wielkiego Targu w dół, ku południowym bramom. Zajrzeli do karczmy Na Rozstaju, gdzie Wershalija została zwabiona. Przepytali właściciela, choć w zasadzie nie uzyskali żadnej, satysfakcjonującej informacji. Dhali zakupił 4 beczułki taniego wina, płacąc 10 srebrników. Chciał sprezentować je Ablagowi, tytułem wdzięczności za poratowanie siostry.

Wracając skręcili zaraz za karczmą w Alejkę Noży. Wpuściła ich jedna z żon Ablaga. Ork przyjął ich podejrzliwie póki nie rozpoznał Dhalego. Wziął wino i podziękował, choć kręcił co nieco przy opowieści. Zaprowadził ich na miejsce, gdzie znalazł dziewczynę. Uraczył historią, jak to bohatersko nie przestraszył napastnika. W końcu rzekł prawdę, że zbira widział jego pijany kamrat Kulmo, i przerażony spotkaniem przybiegł do karczmy wrzeszcząc o pomoc. Z trudem ocucili Kulma. Wskazał im to samo miejsce i rzucił więcej światła na wydarzenia.

Kiro w tym czasie rozmawiał ze stajennymi. Mimo drobnego przekupstwa, ani Irq, ani Lum nie powiedzieli mu wiele. Z ciekawości obleciał karczmę i pofrunął ku górnym oknom gościnnych pomieszczeń karczmy. Wychodziły właśnie na uliczkę, w której pobito Wershaliję. Podleciał do jedynego, otwartego okna i zamarł w powietrzu. Patrzyła na niego młoda elfka, siedząca przy stole nad otwartą szkatułą. Zatrzasnęła ją z hukiem i błyskawicznie uniosła dłoń ze sztyletem do rzucania, jawnie grożąc Kiro śmiercią. Najpewniej wzięła do za szpiega lub nasłanego złodziejaszka.

Po południu wiatr nieco przegnał mgłę, wracali więc zatłoczonym Traktem Królewskim, w stronę bram Throalu. Dhali poszedł do domu, wziął pergaminy i zajął się podrabianiem pewnych dokumentów. Reszta przyjaciół wróciła do Korytarzy Throalu.

Uprzątnęli stare mieszkanie Arketa i pomogli mu w przeprowadzce. Gdy spożywali mado'yeh Arket udał się do siedziby Gildii, by wyprosić potężny kredyt dla ojca chrzestnego. Chorcus, sędziwy Cechmistrz nie miał wielu pytań. Podległy mu brat cechowy zawsze był wobec niego szczery i godny zaufania. Poza tym był adeptem. No i Chorcus miał swój partykularny interes, w ułatwianiu Arketowi tego i owego. Bardzo liczył na jego zaangażowanie w therański manuskrypt. Arket zaciągnął więc kredyt na kwotę 10 tysięcy srebrników, na czas 5 miesięcy. Odsetki i obsługa tego długu miały go kosztować ponad 400 sztuk srebra. Cóż, Mefrahowie byli dla niego jak rodzina.

Po sutym obiedzie, w spokojniejszej już willi Mefrahów, postanowili udać się do siedziby Domu Sarafica, do Sal Jothana. Było po 16, jak wyszli z domu Gorta, mieli przed sobą bite 2 godziny spaceru po zatłoczonych korytarzach królestwa.

kampania_2014/po_sladach.txt · ostatnio zmienione: 2015/03/30 22:18 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG