Action disabled: source

Jaskinie Tarvolaacha

25.10.2019 Po nieco dłuższej przerwie i porzuceniu oficjalnych kampanii i przygód, wrociliśmy do trybu samonapędzających się wydarzeń. W świecie gry minęło pół roku, miałem więc nieco więcej pracy z uporządkowaniem wydarzeń i ogarnięciem świata, w którym swoją drogą działo się równie wiele. Okazją do rozruchowej sesji był rytuał awansu Kiro na krąg VIII. Dość nietypowy. Ale wyklarowało się w którą stronę pójdzie dalej kampania…

1 Charassa 1509 TH, Throal, Korytarze Bazrata, dom Arketa

Po długich zakupach na Królewskim Bazarze wrócili do domu Arketa (tak ciągle jeszcze nazywali mieszkanie, zajęte teraz przez Kiro, Dhalego i Lię) i postanowili odpocząć do wieczora. Grube drzwi mieszkania separowały ich od zgiełku Korytarza Bazrata. Gort zamówił po drodze drobiazgi do jedzenie i teraz siedzieli w głównej komnacie, sącząc mocny alkohol i zagryzając zimne zakąski. Arket pozostawił w swoim laboratorium nie tylko zestaw do destylacji, ale kilka beczułek przedniego koniaku, który sam wypalał na słodkich czerwonych winach z Darranis.

Oczywiście dyskusja zeszła na sprawy Nazwania drużyny. Od dawna się spierali jaką właściwie nazwę, a raczej pod jakim Imieniem mogliby występować i się identyfikować nie tylko na dworze królewskim, ale w ogóle wśród konfraterii adeptów. Wiadomo, że Imię miało moc magiczną i rytualnie mogli uformować wzorzec drużyny. To z całą pewnością wzmocniłoby ich moce i to zauważalnie. Niestety, jak zwykle nie mogli dojść do porozumienia. Gort był dumny ze swego pomysłu i forsował swoją propozycję - Ciągle się kłócimy i zawsze spieramy, o byle co. “Kłótliwi Kamraci”, mówię wam. To jest najlepsze Imię, jakie do nas pasuje. I nie kłóćcie się o to ze mną. - dodał ze śmiechem. Kiro dumał, że może być dodać jeszcze, co podkreśliłoby ich zwyczajowy sposób poruszania się. To znaczy lecąc w powietrzu. “Może latając kłótliwi kamraci, hmmm…., skrzydlaci, fruwający?” - zastanawiał się głośno, ale przyjaciele go zakrzyczeli.

“To co?” - po chwili milczenia zagadnął Gort - “Jutro ruszamy do Kopalń, do tych twoich Jaskiń Tarvolaacha?” Kiro skinął głową. “Taki jest plan. Zgodnie ze słowami mistrza Runewinda musze mieć dwóch świadków i przynieść z jaskiń kryształ Solag-far. Czymkolwiek by nie był…” “To nie wiesz co to jest?” - zdziwił się Dhali. “No mam niejasne podejrzenia, ale to raczej niespodzianka. Muszę być gotowy na wszystko i zadbać o wasze bezpieczeństwo.” “Idę z wami!” - ogłosiła Lia. Dhali spojrzał zdziwiony. ‘Tak. A poza tym byłabym gotowa do rytuału awansu na drugi krąg mentorze Dhali. Gdybyś tylko raczył mnie nauczyć, jak przestroić moje strzeleckie umiejętności w magiczny talent. Zwiadowca może taki talent opanować właśnie na drugim kręgu. Poza tym, byłabym odporniejsza, bo …” “Przestań!” - Dhali się zirytował. “Już ci mówiliśmy, że to zbyt wielkie ryzyko.” Lia się naburmuszyła. - “To niesprawiedliwe!”

2 Charassa 1509 TH, Wishon, karczma Gwiaździsty Płaszcz Brazy

“No i co nieco się dowiedziałem o Halmanusie Szczodrym. Swego czasu był znanym Trubadurem i miał swoją trupę aktorską, same kobiety. I moja matka należała do niej. Ale to było długo przed moimi narodzinami…” - zamyślił się Dhali przysuwając kolejny kufel ciemnego piwa, jakie o tej porze serwowano w Wishon. Karczma powoli pustoszała. Zbliżała się północ i większość klienteli stanowili sezonowi pracownicy z Kryształowych Ogrodów. Zbierali się więc, by grupą wrócić do swoich domostw.

“Ja tez czytałem opowieści o Halmanusie!” - wtrąciła Lia. Gungir mi je dał. “Bardzo ciekawie ów Halmanus przeprowadzał rytuały awansu. Każdego jego uczennica musiała z nim..no wiecie…” - Lia się bezwstydnie uśmiechnęła. “Był ponoć mistrzem, romansowym Trubadurem. I w ten sposób pobierał “opłatę” od swojej uczennicy. A miał wielkie wzięcie, tak było w ksiażce!” Kiro z Gortem gwałtownie protestowali, a Dhali naskoczył na dziewczynę: “Gdzies takie bzdury wyczytała?! Musze porozmawiać z Gungirem, żeby ci nie zawracał głowy bzdurnymi powieściami, które nie mają nic wspólnego z prawdą!” Lia ze złością spojrzała na niego. “Mówiłes, że mnie nie stać na opłatę dla ciebie za szkolenie! To jak to wyczytałam to pomysłałem, że mogę ci zapłacić tak jak uczennice Halmanusa!” Kiro zatkał sobie uszy i ryczał ze śmiechu -”Ja tego nie słyszałem! Nieeee! Nic nie chcę o tym wiedzieć!”. Gort aż zakrztusił się piwem.

4 Charassa 1509 TH, Jaskinie Tarvolaacha

Kryształ Solag-Far był naprawdę cieżki. Wielkie, owalne jajo, emanujące odcieniami tęczy ważyło dobre 2 kilogramy. Ale Kiro z ulgą wracał do korytarzy kopalń. Musiał pokonac z przyjaciółmi wiele przeszkód. Jaskinie z duchami żywiołów i żywiołakami, które bawiły się zagadkami. Logiczny, magiczny zamek, który otworzyć mógł tylko Mistrz Żywiołów. Rozpaczliwy przelot nad jeziorem lawy i negocjacje z żywiołakami ziemi. A potem grzybowy las i żywiołaki drewna. Spojrzał na Dhalego. Zwiadowca stracił wszystkie włosy i brwi. Zamiast brody i wąsów miał opaloną namiastkę sierści. Kiro uśmiechnał się do siebie: “Co tam, było warto.” Przeszli przez wodę, ogień, lód i powietrze. Kiro nadal podziwiał throalskich Mistrzów Żywiołów i ich dzieło. Przyznał, że duchy przebywają tam dobrowolnie i zapewne mają wiele radości w interakcjach z tymi wszystkimi Dawcami Imion, którzy zmierzają do finałowej komnaty.

7 Charassa 1509 TH , Yistane, Pałac Baronowej

Wracając do domu w Salach Bazrata i tak musieli przejść przez ulice Yistane. Dhali wiedziony podejrzeniami udał się do Trybunału Prawnego, chcąc sprawdzić to i owo. Komnaty Trybunału mieściły się w pałacu baronowej Yistane. Przeszli więc centralny plac podziemnego miasta i rozpytali strażników o drogę.

W zachodnim (albo lewym, jak kto woli) skrzydle pałacu pod rzędem arkad, mieściło się sześć szerokich drzwi. Każde z nich wiodły do innego, miejskiego urzędu Yistane. Wraz z prawem Throalu zaszczepiono też throalską biurokrację. Trzecie od lewej drzwi, z solidnego dębu wzmocnionego żelazną kratą, miały na kamiennych odrzwiach tabliczkę informującą, że tu jest właśnie Trybunał Prawny. Dhali wszedł pierwszy, nacisnąwszy lekko złoconą klamkę. Nawet nie użył kołatki.

Weszli do niewielkiej komnaty, ot pięć kroków szerokości i długości. W połowie przegrodzona była solidnym kontuarem, za którym, na podwyższeniu i przy wielkim pulpicie zasiadał tęgi krasnolud. W przeciwległej ścianie tkwiły mocne, drewniane drzwi, nieco węższe niż te wejściowe. Komnata nie miała okien ale było dość jasno dzieki czterem dużym świetlnym kryształom osadzonym w narożnikach pokoju. “Jestem synem Fagaela Anawari, Dhali Dermul” - zwiadowca się lekko skłonił. Wczoraj w WIshon zdążył pójść do balwierza, ogolić głowę i policzki i przyciąć resztki opalonej brody, więc dziś wyglądał już znośnie. Krasnolud z zainteresowaniem zdjął okulary i podszedł do drewnianego kontuaru. “Czym mogę służyć?” - zapytał

“Jest u was zdeponowany testament mojego ojca, chciałem mieć wgląd w te dokumenty.” - odparł Dhali. “Cóż, wgląd mają istotnie tylko członkowie rodziny lub osoby wymienione w dokumencie. Czy macie dokument obywatelstwa ze sobą?” Dhali wzruszył ramionami, pewnie że nie miał. “No nie mówicie, że mnie nie poznajcie” - użył swej magii na urzędniku. Ten zamrugał powiekami, usiadł i założył okulary. “A racja, Dhali Dermul. Widziałem was na audiencji u baronowej Skaave. Wybaczcie.” - przetarł z zakłopotaniem okulary. “Musicie chwilę poczekać. Wgląd w dokumenty 10 srebrników. Zaraz wyślę któregoś z młodszych czeladników.” Dhali uiścił opłatę. Nie czekał długo, po kwadransie, zza drewnianych drzwi wyłonił się szczupły ork, ubrany w urzędniczy strój i wręczył krasnoludowi plik dokumentów w skórzanej oprawie.

Gdy przyjaciele znudzeni czekali na placu przed pałacem, Dhali z zainteresowaniem przeglądał papiery. Mógł sam teraz przeczytać wolę ojca. Przysposobiony syn… czytał gorzkie słowa. Nie doszukał się jednak niczego, co by sugerowało, że testament jest fałszywy.

W drodze z Yistane Dhali rozważał różne opcje. “W sumie mógłbym tu wrócić z jakimś specjalistą, żeby sprawdzić autentyczność dokumentu. Zapytam Hvitzirk czy ona się na tym wyznaje..” - głośno się zastanawiał.

12 Charassa 1509 YH, prywatne komnaty Runewinda

“To już naprawdę wszystko co mogłem ci przekazać Kiro. Od dziś możesz się przedstawiać jako adept Kręgu VIII. Jestem niezmiernie rad, że dobrze ci poszło z klejnotem Solag-far. Poświadczenia obu twoich kompanów uznaję za wystarczające. Twój awans przynosi chwałę naszemu Kręgowi. Niech twoją legenda rośnie tak dalej, mój ambitny uczniu…” - zakończył chowając ciężką sakiewkę ze złotem, którą wręczył mu wietrzniak.

Kiro zaś bogatszy o dwa nowe zaklęcia, kolejną matrycę na czary i wiedzę o nowym, magicznym talencie, z radością poleciał nad głowami krasnoludów spieszących królewskimi korytarzami. Zmierzał do Wielkiego Targu, chciał się koniecznie zobaczyć z dziadkiem Hiro, który zmęczony hałasem i duchotą krasnoludzkiego królestwa, zamieszkał na powrót u Kenrona. Na wszelki wypadek, pod wietrzniackim płaszczem, Kiro nosił kryształową kolczugę. Pomny na groźby burmistrza Wielkiego Targu i ostrzeżenia, że nie jest tam mile widziany.

kampania_2014/jaskinie_tarvolaacha.txt · ostatnio zmienione: 2019/11/06 20:43 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG