Różnice między wybraną wersją a wersją aktualną.
Poprzednia rewizja po obu stronachPoprzednia wersjaNowa wersja | Poprzednia wersjaNowa wersjaNastępna rewizja po obu stronach | ||
kampania_2014:czas_wolny_x [2019/10/22 20:00] – gerion | kampania_2014:czas_wolny_x [2019/10/25 11:56] – gerion | ||
---|---|---|---|
Linia 118: | Linia 118: | ||
+ | **26 Teayu (październik) 1508 TH, Throal, tajna siedziba Oka Throalu** | ||
+ | |||
+ | Sol przygasił jaskrawo świecący kryształ, odłożył pióro i potarł zaczerwienione oczy. “Cztery godziny pisania raportów i łupie mnie w plecach jak górnika na przodku.” - pomyślał. Zastanawiał się nad pewnym problemem. Ostatnio kanclerz Wishten mocno nalegał na zagęszczenie ruchów na odcinku Węża od jeziora Ban do Pyros. Dzięki trikowi z fabryką zabawek całkiem nieźle się to udaje i już kilka wiosek t’skrangów przychylnych V’strimonom jest całkiem dobrze dozbrojonych. Wstał i przeszedł się wokół wielkiego stołu przedstawiającego Barsawię… | ||
+ | |||
+ | “Coś tu jest za cicho na tej północy” - zastanawiał się. Wrócił pamięcią do spotkania z agentką Klodrige. “Co ona mówiła o raportach Dermula?” - szybko wrócił do stołu. Przyłożył wąską, silną dłoń do pulpitu i wyszeptał słowo. Wnęka w ścianie bezszelestnie się otworzyła. Sięgnął do ukrytej szafy, przeleciał wzrokiem półki i zatrzymał spojrzenie na półce oznaczonej srebrną blachą i throalskimi glifami: Teayu 1508. Przesuwał palcem po grubych księgach zawierających raporty agentów z różnych stron Barsawii. “Północny-wschód…” - mruczał pod nosem - “Przyczółek… zaraz...o, tu cię mam!” - wyjął księgę i złapał za wystającą, | ||
+ | |||
+ | “Ta sprawa jest zaś o wiele bardziej interesująca. Zdrada w szeregach Strażników Krwi… kto by pomyślał. Ciekawe rzeczy opisuje ten Dermul. Może mu przywrócimy stopień? Chociaż...nie. Trochę za wcześnie. Musiałby się bardziej przysłużyć, | ||
+ | |||
+ | **4 Borrum (listopad) 1508 TH, Yistane, Sale Zmarłych** | ||
+ | |||
+ | |||
+ | Dhali szedł za chudym orkiem odzianym w czarny płaszcz i czerwone sandały. Oliwkowe, włochate łydki wystawały spod płaszcza przy każdym jego kroku. Szli szerokim korytarzem. Dhali zadarł głowę szukając sklepienia, było dobrych 6 metrów nad posadzką. Co kilka kroków, po prawej i lewej stronie otwierały się w ścianach ogromne wnęki. Na niezliczonej ilości półek, stały urny z prochami zmarłych. Przy niektórych paliły się kaganki, leżały przywiędłe kwiaty, kłosy jęczmienia, | ||
+ | |||
+ | Po dziesięciu minutach ork zatrzymał się przed jedną z takich wnęk. Odwrócił się do Zwiadowcy i lekko ukłonił. “Czy potrzebujesz pozostać sam przez jakiś czas Dhali Dermul?” - odezwał się chropawym throalskim z typowym dla orków, sepleniącym akcentem. “Prochy twojego ojczyma spoczywają w trzecim rzędzie, sto piątej kolumnie. Liczysz od lewej strony. Żeby ułatwić, przy co dziesiątej kolumnie jest kryształ świetlny. Miejsce zostało opłacone przez Finwisa Anawari, jak mniemam przyrodniego brata?” Dhali skinął głową. “Kto postanowił o spaleniu zwłok?” - zapytał Dhali. Starszy Horthal dziwnie się spojrzał na człowieka. “To zwyczaj nakazany przez miłościwego Varulusa III. Od początku istnienia miasta go przestrzegamy. Przy ceremonii pogrzebowej zawsze uczestniczy ktoś z cechu Mistrzów Żywiołów, | ||
+ | |||
+ | | ||
+ | |||
+ | “Obawiam się, że nie pomogę. Ciało zostało spalone. Nie miałbym celu do zaklęcia….” - odchrząknął ork. “Ale polecam udać się do magistratu i pomówić z czcigodnym Volebusem. To porządny krasnolud, przełożony zespołu prawnego baronowej. Jestem pewien, że pomoże…” | ||
+ | |||
+ | Wracając późnym popołudniem z Yistane, Dhali miał głowę pełną myśli. Musiał być przed ósmą w domu, tak umówił się z Kiro i Gortem, na kontynuację nauk wietrzniaka. Ale coś ciągle nie dawało mu spokoju. Czcigodny Volebus niewiele nowego mu powiedział. Ojciec przyszedł sam, miał przygotowane dokumenty. Listy były zapieczętowane. Sprawiał wrażenie człowieka, który wie czego chce. Zapłacił z góry za wszystko. Całe spotkanie nie trwało więcej niż godzinę… Dhali zachodził w głowę, jak Fagael mógł to wszystko tak sprawnie zaplanować. “Pomyślmy… był w magistracie 14 dnia Raquas. My zaś opuściliśmy Throal 17 dnia. A więc był w magistracie, | ||
+ | |||
+ | |||
+ | **14 Borrum (listopad) 1508 TH, Throal, Wielka Biblioteka** | ||
+ | |||
+ | Od dwóch tygodni Kiro praktycznie nie wychodził ze swojej pracowni. Dhali wiedział, że tworzy dla siebie coś ważnego i pasjonującego. Momentami słyszał dziwny śmiech przyjaciela, | ||
+ | |||
+ | Tego popołudnia postanowił się dowiedzieć jednak czegoś w zupełnie innej sprawie. Lia myszkowała w sali katalogów, przeglądając tematyczne obszary katalogujące dzienniki krasnoludzkich podróżników. Dhali zaś czekał na młodszego archiwistę. | ||
+ | |||
+ | Po godzinie oczekiwań i kwadransie rozmów, jego kieszeń stała się lżejsza o 20 srebrników. Ale wiedział już więcej kim był Halmanus Szczodry. Był znanym adeptem Trubadurem z Wielkiego Targu. Działał bardzo aktywnie w latach 1460 - 1470. W tym czasie przewodził grupie aktorskiej Opowiadacze Halmanusa. Ta drużyna adeptów, przez lata wędrowała wzdłuż osad Wiji, goszcząc w Ardanyan, Darranis, aż do jeziora | ||
+ | |||
+ | Dhali wracając z Lią do domu rozmyślał, | ||
+ | |||
+ | |||
+ | **30 Borrum (listopad) 1508 TH, Yistane, Kamienica Finwisa** | ||
+ | |||
+ | Po długiej rozmowie z Wershaliją i Finwisem, Kiro mógł w końcu zająć się tym, po co tu przybył. Nie mówił o tym Dhalemu, zresztą i tak przyjaciel był zajęty rozwijaniem swoich talentów. Uznał, że to najlepszy pomysł. Miał prawie gotową swoją bransoletę. Swoją! Już ją tak w myślach nazywał. Wszyscy wiedzą, że w Yistane łatwiej rzuca się zaklęcia i tka wątki. Nie chciał wynajmować do tego celu jakiegoś obcego pokoju w miejskiej oberży. Dlatego też odwiedził Finwisa. | ||
+ | |||
+ | Brat Dhalego wydawał się zasmucony odejściem adepta. Na zmianę z Wershaliją wypytywali o szczegóły przygód z wyprawy do Krwawej Puszczy i wioski Akarem. Finwis rozumiał decyzję brata, “przyrodniego brata” jak się potem wyraził. Stwierdził, | ||
+ | |||
+ | Kiro spędził potem kilka godzin w pokoju, który niegdyś dzielił z Dhalim. Przyszykował wszystko jak należy, wyrysował krąg, ułożył dookoła kryształy, połączył linie i nasycił je mocą. Ułożył na poduszce bransoletę i długo się w nią wpatrywał. Analizował pulsującą magię, linie orichalku, który splótł się z esencjami żywiołów. “Nadaję ci Imię Mgły Akarem” - zakończył długą formułę rytuału. I zaczął obserwować, | ||
+ | |||
+ | |||
+ | **30 Doddul (grudzień) 1508 TH, uliczki Wielkiego Targu, Throal** | ||
+ | |||
+ | “Ostatni dzień roku psia jego mać!” - Dhali nie mógł złapać tchu. Prawie świtało. Uciekali z Nachtim wąskimi uliczkami Wielkiego Targu. “Nie gadaj, biegnij” - przynaglił go krasnolud. Za nimi, z głośnym tupotem pędziło kilku orków. Kopiąc po drodze kosze i wiadra, jakie i zapominalscy mieszkańcy pozostawili na progu swoich domostw. “W lewo!” - wydarł się krasnolud… | ||
+ | |||
+ | Gdy tylko rozjaśniło się na dobre, jakby nigdy nic udali się do Bram Throalu. “Tutaj się rozstaniemy.” - rzucił Nachti. “Nie wiedziałem, | ||
+ | |||
+ | Dhali zatopił się w poranny tłum na Królewskim Bazarze. Parę godzin później, z ulgą nacisnął klamkę swego mieszkania. Wszedł i zastygł…. Wewnątrz było czterech gwardzistów throalskich i dwóch urzedników z królewskimi insygniami. “Co jest do cholery…” - pomyślał i zatrzymał w wejściu. | ||
+ | |||
+ | “Adept Dhali Dermul jak mniemam” - szybko rzucił krasnolud w granatowej todze, z rulonem pergaminów pod pachą i kwadratową czapą ozdobioną srebrnym sznurem. Dhali spojrzał na Kiro, który siedział na stole z nietęgą miną… “Co tu się dzieje, chciałbym wiedzieć!” - przybrał najlepszy wyraz twarzy, wspomógł się magią i włożył tyle charyzmy w swój ton, że wzbudziłby respekt w królewskim kanclerzu… Ale nie w tych dwóch gościach. | ||
+ | |||
+ | “Robiramus Valgo” - ukłonił się starszy. “Aurabur Birbag Elcomi, do usług” - ukłonił się również młodszy. Gwardziści lekko się wyprężyli. “Nie chciałbym niepokoić tak zacnego adepta i przyjaciela jego królewskiej miłości. Ale niestety rok się nam kończy i zgodnie z rozporządzeniem kanclerza Wishtena pracownicy Skarbca Królewskiego z wydziału Kolekcjonowania Podatków Jego Królewskiej Mości, dziś wyruszyli w teren, by zebrać należności dla korony. Jako że ten korytarz nalezy do naszej jurysdykcji przeto jesteśmy. Zgodnie z dokumentami, | ||
+ | |||
+ | Mistrz Kiro nie prowadził handlowej działalności samodzielnie, | ||
+ | |||
+ | Robiramus zaś zwrócił się do Dhalego - “Wy zaś panie, zapłacicię podwójnie 150 srebrników, | ||
+ | |||
+ | Dhalego strasznie bolały nogi po nocnych wyścigach po Wielkim Targu. Zważył sakiewki, które miał w kieszeni i się uśmiechnął: | ||
+ | |||
+ | Gdy godzinę później, gwardziści i straż skarbca wyszła, Dhali opadł bez sił na łóżko. “Gdzieś ty się włóczył cały tydzień? | ||
+ | |||
+ | **2 Strassa (stycznia) 1509 TH, Throalposiadłość Mefrahów** | ||
+ | |||
+ | “A mówiłem ci Dhali, nie pić tyle tej gorzałki z piwnicy? | ||
+ | |||
+ | Po śniadaniu byli jednak tak zmęczeni, że wrócili do wielkiej komnaty, rozsiedli się na wygodnych sofach i zaczęli drzemać. Przynajmniej Gort i Kiro. Bakari uczyła jakiejś piesni Lię, dziewczyna miała nawet niezły słuch u dobry głos. Kiro wyciągnął fajkę i nabił ją tytoniem. “Oj do lich?! Skąd masz nową fajkę?” - zadziwił się Gort. “A dostałem w prezencie. Dwa tygodnie temu awansowałem na VI Krąg czworo młodszych członków Kręgu. I poza 3 setkami złotych brazów, dostałem również i to” - zaprezentował wszystkim nowy nabytek. | ||
+ | |||
+ | “Eh…” - jęknął Gort - “Byłem tak zajęty przez ostatnie dwa miesiace, że nawet o tym nie myślałem. Ale muszę się wam pochwalić, że inwestycja w Urupie w perfumerię to całkiem intratny biznes. Robiliśmy podliczenie i przez rok na czysto, oczywiście wespół z moją szanowną małżonką, | ||
+ | |||
+ | “Nie pytamy” - jęknał Dhali - “Słuchaj Kiro, mnie nie będzie w domu jakieś trzy tygodnie. Mam pilną sprawę w Wielkim Targu i raczej nie będę wracał na noce. Zaopiekuj się Lią, a przynajmniej daj jej jakąś robotę.” “Ej!” - wtrąciła się dziewczyna - ‘ja nie jestem dzieckiem i zatroszczę się sama o siebie. Zostaw mi tylko jakieś srebrniki, żebym nie umarła z głodu..” “Przecież ci Kiro może coś wyczarować? | ||
+ | |||
+ | “Co będziesz robił w Wielkim Targu? Nie mów, że znowu się zadajesz z tym łachudrą Nachtim?” - wtrącił Gort. Dhali wzruszył ramionami. “To dobry krasnolud. Na swój sposób….” Gort machnął ręką i już chciał splunąć na podłogę, ale dostrzegł spojrzenie Bakari i się pomiarkował. Dziewczyna miała już ogromny brzuch i pod koniec miesiąca wszyscy się spodziewali narodzin bliźniaków. Bakari doskonale widziała, jej oczy cudownie się wyleczyły dzięki opiece głosicieli i eliksirowi z krwawego bluszczu. | ||
+ | |||
+ | **24 Strassa (styczeń) 1509 TH, Throal, Korytarze Bazrata mieszkanie Dhalego i Kiro** | ||
+ | |||
+ | “I to już wszystko? | ||
+ | |||
+ | Drzwi nagle otworzyły się z trzaskiem. Cała trójka spojrzała na zgrzanego Gorta, który wparował do ich komnaty: “Zostawłem ojcem! Na jaja Thystoniusa! Mam syna i córkę!” | ||
+ | |||
+ | |||
+ | **25 Strassa (styczeń) 1509 TH, Throal, Laboratorium Kręgu MŻ JKM** | ||
+ | |||
+ | Kiro długo się nie zastanawiał nad propozycją Runewinda, “No pewnie że się zgadzam mistrzu. Trochę czasu mi to zajmie, ale materiały …” “O materiały się nie przejmuj. Wszystko dostarcza krąg. Ty tylko wplatasz esencję żywiołów i zaklinasz. Mamy zamówienie na 3 przedmioty-matryce, | ||
+ | |||
+ | |||
+ | **6 Veltom (luty) 1509 TH, mieszkanie Dhalego i Kiro.** | ||
+ | |||
+ | Lia leżała w łóżku. Czuła się już zupełnie dobrze. Sięgnęła po swój dziennik i zaczęła przeglądać wpisy. Postanowiła wszystko zapisywać i sprzedać go potem do Wielkiej Biblioteki. Tak robią wielcy adepci a Kiro powiedział, | ||
+ | |||
+ | W Wishon było strasznie nudno. Barnaba był wynajętym przez Dhalego nauczycielem historii. Uczył ich historii Barsawii. Takiej ogólnej, Czasem mówil ciekawie, ale czasem nudził. | ||
+ | |||
+ | 28 strassa dotarli do Kryształowych Ogrodów. Ależ tam było pieknie. Wysokie jaskinie! I mnóstwo szklarni! Takie wielkie konstrukcje, | ||
+ | |||
+ | 1 Veltom, piszę trochę krzywo, ale okropnie mnie boli ręka. I plecy i noga. Szliśmy długo, długimi tunelami. Dhali i Barnaba mówili, że to kopalnie. Śmierdzi tu okropnie, a górnicy są wredni. I się głupio patrzyli. Potem żeśmy wynajeli przewodników do Bram Północy. Tu jest tak ciemno, że naprawdę nic nie widać. No i jakiś skurwysyn na mnie wyskoczył z ciemności. Poharatał mi plecy i udo. Dhali mówi, że sie wyliżę, ale straciłam dużo krwi i jestem głupia. Nie jestem głupia, to przez te ciemności. A on jeszcze pieprzy że Zwiadowca używa używa zmysłów a nie miecza, że to jest jego bronią. Akurat. Dhali zabił stwora mieczem. Widziałam. Nie zmysłami. Takie nauki to może sobie wsadzić tam gdzie jest ciemno jak w tych tunelach. Nie pójdziemy dalej. Przewodnicy mówią, że za Bramami Północy korytarze prowadzą przez naturalne jaskinie. Żyją tam potwory i straszne bestie. I Horrory. I Bladawce! | ||
+ | |||
+ | 5 Veltom. Znowu w Wishon. Nie jest tu tak nudno. Już mogę sama chodzić. Barnaba opowiada ciekawe historie. A Dhali jest na mnie zły. Planował przejść przez te tunele z Bladawcami! Jest głupi, tam mogło nas coś zeżreć, jakiś Horror albo jeszcze gorszy Bladawiec. Dhali mówił, że po tym jak mnie dziabnął ten grolim, czy mogrim, stałam się adeptką. Że ten skurwesyny tylko atakują emanujących magią. I obiecał, że nie będzie już nigdy więcej mówił, żem dupa a nie Zwiadowczyni. Jest kochany i słodki. Ale nie dam mu dziennika do przeczytania. Nigdy! | ||
+ | |||
+ | Lia odłożyła pióro i dziennik. Ktoś zapukał do drzwi. “Panienka pozwoli, że będziemy kontynuowali lekcje?” - Barnaba nieśmiało wszedł do komnaty | ||
+ | |||
+ | **19 Veltom 1509 TH, Throal, Włochaty Słoń** | ||
+ | |||
+ | “A to kto?” - zdziwiła się Lia. Wypiła już trzecie piwo i była lekko wstawiona. Obok Dhalego siedział wielki ork. “To mój druh, Bgaka Cichy Tropiciel. Kiedyś był moim mentorem. Ale czasem jest tak, że na ścieżce legendy, wyprzedzisz swojego nauczyciela. Teraz ja będę go szkolił. I właśnie ustalamy cenę.” - odpowiedział Dhali. Lia czknęła - “Szkoda, że nie ma Gorta, on to się umie dopiero targować…” Dhali zrobił dziwną minę. “Gort też szkoli swoich uczniów z tego co wiem. A właśnie, jutro musimy się wybrać na Bazar, trzeba by coś kupić dla jego dzieciaków. Dzień nadania Imienia wkrótce…” | ||