Różnice

Różnice między wybraną wersją a wersją aktualną.

Odnośnik do tego porównania

Poprzednia rewizja po obu stronachPoprzednia wersja
Nowa wersjaNastępna rewizja po obu stronach
kampania_2014:czas_wolny_x [2019/10/22 20:00] gerionkampania_2014:czas_wolny_x [2019/10/24 20:59] gerion
Linia 117: Linia 117:
 "Gorcie, a czemu masz tylko wieczorami czas, co? Nad czym tak w tajemnicy pracujesz?" - zaczął podpytywać go Kiro. "Nie mogę powiedzieć. To tajne wymagania, do awansu! I nie mogę o tym teraz mówić. Poza tym jest późno i pora na mnie!" "Gorcie, a czemu masz tylko wieczorami czas, co? Nad czym tak w tajemnicy pracujesz?" - zaczął podpytywać go Kiro. "Nie mogę powiedzieć. To tajne wymagania, do awansu! I nie mogę o tym teraz mówić. Poza tym jest późno i pora na mnie!"
  
 +
 +**26 Teayu (październik) 1508 TH, Throal, tajna siedziba Oka Throalu**
 +
 +Sol przygasił jaskrawo świecący kryształ, odłożył pióro i potarł zaczerwienione oczy. “Cztery godziny pisania raportów i łupie mnie w plecach jak górnika na przodku.” - pomyślał. Zastanawiał się nad pewnym problemem. Ostatnio kanclerz Wishten mocno nalegał na zagęszczenie ruchów na odcinku Węża od jeziora Ban do Pyros. Dzięki trikowi z fabryką zabawek całkiem nieźle się to udaje i już kilka wiosek t’skrangów przychylnych V’strimonom jest całkiem dobrze dozbrojonych. Wstał i przeszedł się wokół wielkiego stołu przedstawiającego Barsawię…
 +
 +“Coś tu jest za cicho na tej północy” - zastanawiał się. Wrócił pamięcią do spotkania z agentką Klodrige. “Co ona mówiła o raportach Dermula?” - szybko wrócił do stołu. Przyłożył wąską, silną dłoń do pulpitu i wyszeptał słowo. Wnęka w ścianie bezszelestnie się otworzyła. Sięgnął do ukrytej szafy, przeleciał wzrokiem półki i zatrzymał spojrzenie na półce oznaczonej srebrną blachą i throalskimi glifami: Teayu 1508. Przesuwał palcem po grubych księgach zawierających raporty agentów z różnych stron Barsawii. “Północny-wschód…” - mruczał pod nosem - “Przyczółek… zaraz...o, tu cię mam!” - wyjął księgę i złapał za wystającą, czerwoną nić zakładki. “Sprawy Krwawej Puszczy….a tu, niebieska zakładka...moja ulubiona Thera..” - mruczał - “zobaczmy dalej… Dhali Dermul i jego kompani… Więc mamy w Przyczółku Agramena. Taaaa...Towarzystwo Importowo-Eksportowe. Latające oczka wietrzniaków… To kolejne potwierdzenie, że jest dostawcą plotek, wieści i tajemnic dla therańskich szpiegów. Ale on wie, że my wiemy. Jestem tylko ciekaw związku - o ile taki jest - między nim, a tym łowcą, Fegis Kulem. Cleothia musi zgłębić ten temat. A póki co, może zaplanujemy małą dywersję… może by tak wszystkie wietrzniaki w mieście dostały straszliwej sraczki?” - uśmiechnał się do siebie, wyobrażając opowieści po karczmach Przyczółka o klątwie wyniesionej z ruin Parlainth przez adepta-wietrzniaka, który zaraził chorobą swoich pobratymców… “Trudno szpiegować, kiedy potencjalna ofiara może zostać przez ciebie obesrana...i to z góry na dół ..” - zarechotał - “Muszę ściągnąć tu Chorcusa. Niech jego czeladnicy przygotują mi parę beczek jakiegoś paskudztwa, które podziała na tych lataczy… zaraz… trzeba też zorganizować ochotników do sprawdzenia efektu… Z tym może być trudniej, chociaż, jak się dobrze zapłaci i załatwi uzdrowiciela?” - zmarszczył czoło podliczając w pamięci potencjalne wydatki na to przedsięwzięcie.
 +
 +“Ta sprawa jest zaś o wiele bardziej interesująca. Zdrada w szeregach Strażników Krwi… kto by pomyślał. Ciekawe rzeczy opisuje ten Dermul. Może mu przywrócimy stopień? Chociaż...nie. Trochę za wcześnie. Musiałby się bardziej przysłużyć, żeby się zrehabilitować” - pomyślał. “O tym Takarisie to już gdzieś słyszałem. Muszę poradzić się Merroxa, czy możemy otwarcie o tym porozmawiać z ambasadorem Geverianem? W końcu ostatnio nawet nieźle popił z królem Nedenem… Chciałbym się dowiedziec więcej o Takarisie, Kalourinie i tych ich Ranelle, jak to było w raporcie. A już zaangażowanie Strażnika Krwi w sprawki Horrora, to ewidentnie świadczy o ambicji i głodzie władzy, jaka toczy poddanych Alachii… Kto wie, czy to pierwszy raz, czy już recydywa?” - zastanawiał się Solthrod. - “O tym musi się dowiedzieć Isam Derr i jego Świetliści. Eh, chciałbym, żeby wpadli do Przyczółka i zrobili tam porządek z całym tym astralnym syfem… ale w końcu jaki w tym mielibyśmy interes? Niech się Torgak męczy. “ - oderwał wzrok od księgi. Podszedł znów do stołu. Pochylił się nad zielonkawym oczkiem z małą szmaragdową kropką pośrodku. Oczko przecinały na krzyż błękitne wstęgi rzek. “Pływające miasto V’strimon… Mamy tam coś ważnego do załatwienia. I już wiemy kogo tam wyślę…”
 +
 +**4 Borrum (listopad) 1508 TH, Yistane, Sale Zmarłych**
 +
 +
 +Dhali szedł za chudym orkiem odzianym w czarny płaszcz i czerwone sandały. Oliwkowe, włochate łydki wystawały spod płaszcza przy każdym jego kroku. Szli szerokim korytarzem. Dhali zadarł głowę szukając sklepienia, było dobrych 6 metrów nad posadzką. Co kilka kroków, po prawej i lewej stronie otwierały się w ścianach ogromne wnęki. Na niezliczonej ilości półek, stały urny z prochami zmarłych. Przy niektórych paliły się kaganki, leżały przywiędłe kwiaty, kłosy jęczmienia, bądź czarki z oliwą czy winem. Niektóre pokryte były grubą warstwą kurzu i pajęczynami. 
 +
 +Po dziesięciu minutach ork zatrzymał się przed jedną z takich wnęk. Odwrócił się do Zwiadowcy i lekko ukłonił. “Czy potrzebujesz pozostać sam przez jakiś czas Dhali Dermul?” - odezwał się chropawym throalskim z typowym dla orków, sepleniącym akcentem. “Prochy twojego ojczyma spoczywają w trzecim rzędzie, sto piątej kolumnie. Liczysz od lewej strony. Żeby ułatwić, przy co dziesiątej kolumnie jest kryształ świetlny. Miejsce zostało opłacone przez Finwisa Anawari, jak mniemam przyrodniego brata?” Dhali skinął głową. “Kto postanowił o spaleniu zwłok?” - zapytał Dhali. Starszy Horthal dziwnie się spojrzał na człowieka. “To zwyczaj nakazany przez miłościwego Varulusa III. Od początku istnienia miasta go przestrzegamy. Przy ceremonii pogrzebowej zawsze uczestniczy ktoś z cechu Mistrzów Żywiołów, więc wszystko odbywa się sprawnie. Ja wiem, że o Yistane krążą dziwne plotki, ale mógłbyś sobie wyobrazić co zrobilibyśmy z tyloma zmarłymi? Z ich ciałami? Sale Zmarłych zapełniłyby się do tego czasu zupełnie. A gdyby jakiś podstępny Ksenomanta potrzebował armii nieumarłych? Albo naznaczony przez Horrora sługa otworzył swemu panu przejście tutaj…?” Dhali uwazniej spojrzał na Starszego, przestawił się na astralne postrzeganie i ujrzał jasną i silną aurę adepta, maga… “Dużo wiecie na ten temat.” - bardziej stwierdził niż zapytał - “Jesteście adeptem, Starszy Horthalu?” Ork skinął głową, uśmiechnął się i odsłonił płaszcz. Odziany był w zbroję z kości, szerokich i płaskich, połączonych rzemieniami, mocowanych do ciemnej, garbowanej skóry. “Horthal Brzęczące Kości, Ksenomanta Kręgu VI, do usług” - raz jeszcze, nieco głębiej sie ukłonił. “Przez panią kanclerz Yonaal mianowany Starszym Sal Zmarłych w Yistane.”
 +
 + “Hmm… rozumiem. Słyszałem, że wy, Ksenomanci, jesteście w stanie poznać ostatnie chwile zmarłej osoby? Czy to jest prawdą? Słyszałem, że Gwardia Królewska Throalu, stosuje takie praktyki przy poważniejszych zbrodniach…?” - Dhali ostrożnie badał temat. “Macie jakieś podejrzenia, dotyczące śmierci waszego rodzica? Jakieś przypuszczenia? Uzasadnione mniej lub bardziej?” - Horthal wyraźnie się zainteresował. Dhali nie wiedział na ile może się dzielić z obcym orkiem swoimi domysłami i obawami. Nie miał nic. Choć sam fakt, spisania testamentu, ukrywania przez lata prawdy w rodzinie, nagłej śmierci ojca. “Ojciec odszedł 14 dnia Sollusa. W tym czasie ja z moimi przyjaciółmi akurat opuszczaliśmy Przyczółek, wybierając się na zachód, do Faktorii. Ponoć miesiąc wcześniej, czyli w połowie miesiąca Raquas, zgłosił się do magistratu Yistane i złożył u prawników swoją ostatnia wolę. Nie ukrywam, że ten dokument zniszczył moje więzi z rodziną i spowodował tyle strat i taki rozłam, o który nigdy w życiu bym nie podejrzewał ojca. Stąd moje wahania, jeśli rozumiecie…” Ork długo się przyglądał Dhalemu. 
 +
 +“Obawiam się, że nie pomogę. Ciało zostało spalone. Nie miałbym celu do zaklęcia….” - odchrząknął ork. “Ale polecam udać się do magistratu i pomówić z czcigodnym Volebusem. To porządny krasnolud, przełożony zespołu prawnego baronowej. Jestem pewien, że pomoże…”
 +
 +Wracając późnym popołudniem z Yistane, Dhali miał głowę pełną myśli. Musiał być przed ósmą w domu, tak umówił się z Kiro i Gortem, na kontynuację nauk wietrzniaka. Ale coś ciągle nie dawało mu spokoju. Czcigodny Volebus niewiele nowego mu powiedział. Ojciec przyszedł sam, miał przygotowane dokumenty. Listy były zapieczętowane. Sprawiał wrażenie człowieka, który wie czego chce. Zapłacił z góry za wszystko. Całe spotkanie nie trwało więcej niż godzinę… Dhali zachodził w głowę, jak Fagael mógł to wszystko tak sprawnie zaplanować. “Pomyślmy… był w magistracie 14 dnia Raquas. My zaś opuściliśmy Throal 17 dnia. A więc był w magistracie, jak ja jeszcze byłem w domu! Pamiętam, że Finwis wcześniej udał się do Darranis. CHyba to było 11 dnia Raquas, pojechał tam razem z Kidiris. Więc ich obojga nie było na miejscu. W święto ziemi mieliśmy domową awanturę właśnie na temat stanu ojca. Potem, bodajże 3 Raquas byłem z nim w Olzimie i oddałem pod opiekę Głosicieli. I to wszystko wydarzyło się w tak krótkim czasie? Wtedy też wspomniałem o pełnomocnictwach do zarządzania majątkiem.  Zaraz… w tym czasie byliśmy z Kiro w domu. I Wershalija też była. Fakt, nie sprawdzałem jak miewa się ojciec, ale był pod opieką Głosicieli?! Coś tu się nie składa do kupy…”
 +
 +
 +**14 Borrum (listopad) 1508 TH, Throal, Wielka Biblioteka**
 +
 +Od dwóch tygodni Kiro praktycznie nie wychodził ze swojej pracowni. Dhali wiedział, że tworzy dla siebie coś ważnego i pasjonującego. Momentami słyszał dziwny śmiech przyjaciela, a momentami ciskane klątwy godne załoganta t’skrangowej łodzi. On natomiast spędzał przedpołudnia z Lią, oprowadzając ją po Throalu, ucząc słuchać i odczuwać miasto. Dziewczyna była bardzo pojętna i był z niej naprawdę zadowolony.
 +
 +Tego popołudnia postanowił się dowiedzieć jednak czegoś w zupełnie innej sprawie. Lia myszkowała w sali katalogów, przeglądając tematyczne obszary katalogujące dzienniki krasnoludzkich podróżników. Dhali zaś czekał na młodszego archiwistę.  
 +
 +Po godzinie oczekiwań i kwadransie rozmów, jego kieszeń stała się lżejsza o 20 srebrników. Ale wiedział już więcej kim był Halmanus Szczodry. Był znanym adeptem Trubadurem z Wielkiego Targu. Działał bardzo aktywnie w latach 1460 - 1470. W tym czasie przewodził grupie aktorskiej Opowiadacze Halmanusa. Ta drużyna adeptów, przez lata wędrowała wzdłuż osad Wiji, goszcząc w Ardanyan, Darranis, aż do jeziora  Ban. Na Wyspie Trzcin również był znany. W jego trupie były praktycznie same kobiety, Jordis, R’ahna, Annewalia, Kordylia i elfka Manuviel. Po roku 1470 praktycznie zniknał. Jego drużyna się rozpadła, teatr przestał istnieć. Sam Halmanus ponoć był widziany na Wyspie Trzcin, ponoć wstapił na służbę do shivalahi V’strimon. Ponoć zaginał na jakiejś wyprawie na południowym odcinku Węża. A miał przydomek Szczodry, bo chętnie rozrzucał miedziaki wśród widzów oglądających jego występy. A czasem i srebrniki. A jak miał fantazję, to i złote monety…
 +
 +Dhali wracając z Lią do domu rozmyślał, jak taki ktoś mógłby być jego ojcem? “Rozrzucał złote monety…” - skrzywił się kwaśno.
 +
 +
 +**30 Borrum (listopad) 1508 TH,  Yistane, Kamienica Finwisa**
 +
 +Po długiej rozmowie z Wershaliją i Finwisem, Kiro mógł w końcu zająć się tym, po co tu przybył. Nie mówił o tym Dhalemu, zresztą i tak przyjaciel był zajęty rozwijaniem swoich talentów. Uznał, że to najlepszy pomysł. Miał prawie gotową swoją bransoletę. Swoją! Już ją tak w myślach nazywał. Wszyscy wiedzą, że w Yistane łatwiej rzuca się zaklęcia i tka wątki. Nie chciał wynajmować do tego celu jakiegoś obcego pokoju w miejskiej oberży. Dlatego też odwiedził Finwisa.
 +
 +Brat Dhalego wydawał się zasmucony odejściem adepta. Na zmianę z Wershaliją wypytywali o szczegóły przygód z wyprawy do Krwawej Puszczy i wioski Akarem. Finwis rozumiał decyzję brata, “przyrodniego brata” jak się potem wyraził. Stwierdził, że może w ten sposób każdy z nich, pogodzi się ze swoim losem i rozliczy sam ze sobą. Niemniej jednak Finwis również był zaskoczony obrotem spraw i testamentem ojca. 
 +
 +Kiro spędził potem kilka godzin w pokoju, który niegdyś dzielił z Dhalim. Przyszykował wszystko jak należy, wyrysował krąg, ułożył dookoła kryształy, połączył linie i nasycił je mocą. Ułożył na poduszce bransoletę i długo się w nią wpatrywał. Analizował pulsującą magię, linie orichalku, który splótł się z esencjami żywiołów. “Nadaję ci Imię Mgły Akarem” - zakończył długą formułę rytuału. I zaczął obserwować, jak bransoleta zyskuje swój wzorzec. Dookoła obręczy zaczęły wirować pasemka mgły, które w końcu wypełniły pokój mlecznobiałym blaskiem. Kiro zadowolony wpatrywał się w swój skarb. “Dokładnie jak się tego spodziewałem” - zamruczał.
 +
 +
 +**30 Doddul (grudzień) 1508 TH, uliczki Wielkiego Targu, Throal**
 +
 +“Ostatni dzień roku psia jego mać!” - Dhali nie mógł złapać tchu. Prawie świtało. Uciekali z Nachtim wąskimi uliczkami Wielkiego Targu. “Nie gadaj, biegnij” - przynaglił go krasnolud. Za nimi, z głośnym tupotem pędziło kilku orków. Kopiąc po drodze kosze i wiadra, jakie i zapominalscy mieszkańcy pozostawili na progu swoich domostw. “W lewo!” - wydarł się krasnolud…
 +
 +Gdy tylko rozjaśniło się na dobre, jakby nigdy nic udali się do Bram Throalu. “Tutaj się rozstaniemy.” - rzucił Nachti. “Nie wiedziałem, że tak dobrze radzisz sobie nożami, no no…” - zagwizdał. “I nieźle uciekasz. To ważne. Ale to jak upiłeś tę dziwkę...he he.. szacun stary i mówię to ja! Nachti!” - krasnolud wyciągnął dłoń na pożegnanie. “Jutro dokończymy?” - zapytał Dhali. “Jutro mój drogi jest nowy rok! I każdy porządny Złodziej ma pełne ręce roboty. Więc odwal się…” - spojrzał na krzywą minę Dhalego. “Porządny mówię!” - “Poza tym dałeś czadu w Wielkim Targu i nie pokazuj się tu parę dni. Ja wytrzeźwieję pewnie koło 3 Strassa, wtedy mnie szukaj. A.. zapomniałbym..” - rzucił Dhalemu 2 sakiewki - “Szczęsliwego nowego roku!”
 +
 +Dhali zatopił się w poranny tłum na Królewskim Bazarze. Parę godzin później, z ulgą nacisnął klamkę swego mieszkania. Wszedł i zastygł…. Wewnątrz było czterech gwardzistów throalskich i dwóch urzedników z królewskimi insygniami. “Co jest do cholery…” - pomyślał i zatrzymał w wejściu.
 +
 +“Adept Dhali Dermul jak mniemam” - szybko rzucił krasnolud w granatowej todze, z rulonem pergaminów pod pachą i kwadratową czapą ozdobioną srebrnym sznurem. Dhali spojrzał na Kiro, który siedział na stole z nietęgą miną… “Co tu się dzieje, chciałbym wiedzieć!” - przybrał najlepszy wyraz twarzy, wspomógł się magią i włożył tyle charyzmy w swój ton, że wzbudziłby respekt w królewskim kanclerzu… Ale nie w tych dwóch gościach.
 +
 +“Robiramus Valgo” - ukłonił się starszy. “Aurabur Birbag Elcomi, do usług” - ukłonił się również młodszy. Gwardziści lekko się wyprężyli. “Nie chciałbym niepokoić tak zacnego adepta i przyjaciela jego królewskiej miłości. Ale niestety rok się nam kończy i zgodnie z rozporządzeniem kanclerza Wishtena pracownicy Skarbca Królewskiego z wydziału Kolekcjonowania Podatków Jego Królewskiej Mości, dziś wyruszyli w teren, by zebrać należności dla korony. Jako że ten korytarz nalezy do naszej jurysdykcji przeto jesteśmy. Zgodnie z dokumentami, ty Dhali Dermul jak i twój kompan, mistrz Kiro Długi Włos, członek Kręgu Mistrzów Żywiołów JKM, zamieszkujecie ten lokal od trzech miesięcy, wcześniej zajmując kamienicę w Yistane.
 +
 +Mistrz Kiro nie prowadził handlowej działalności samodzielnie, a Krąg nie raportował żadnych przychodów z jego udziałem w tym roku. Podobnie barnowowa Yistane nie rości sobie większych opłat z tytułu zamieszkiwania Yistane. Zresztą miasto to jest dość korzystne dla nowo przybyłych/ Będąc adeptem kręgu czeladniczego, do Skarbca Królewskiego wniesie podatek ryczałtowy. To jest 150 sztuk srebra. I dodatkowe 50 z tytułu korzyści osobistej, jaką było wytworzenie pewnego artefaktu, o którym mówi pismo z Kręgu.” - Aurabur spojrzał na Kiro spod swoich krzaczastych brwi.
 +
 +Robiramus zaś zwrócił się do Dhalego - “Wy zaś panie, zapłacicię podwójnie 150 srebrników, za siebie i podopieczną waszą, Lię Findarato. Wedle danych z Wielkiej Biblioteki winniście też dorzucić 10 srebrników na Fundusz Odnowy Pulpitów w czytelni. Nie posiadamy żadnych zgłoszeń od kompanii handlowych, na których byś zbił jakiś majątek. Ani od kupców, w których księgach byś figurował jako hurtowy dostawca. Za działalność handlową w Yistane i sprzedaż map, sygnowanych twoim imieniem panie Dhali, przekażemy do skarbca JKM 315 srebrników. Odpowiedni procent oczywiście pójdzie do baronowej Yistane, na ważne dla mieszkańców inwestycje.” - krasnolud skończył wyliczać. 
 +
 +Dhalego strasznie bolały nogi po nocnych wyścigach po Wielkim Targu. Zważył sakiewki, które miał w kieszeni i się uśmiechnął: “Oczywiście. Zaraz zapłacimy wyznaczony podatek…”
 +
 +Gdy godzinę później, gwardziści i straż skarbca wyszła, Dhali opadł bez sił na łóżko. “Gdzieś ty się włóczył cały tydzień?!” - nakrzyczał na niego Kiro. “Nic nie mówiłeś że znikasz! Zacząłem się niepokoić!”. Dhali wyszczerzył zęby. Z kolorową brodą i czarnym amuletem wkomponowanym w oczodół wyglądał makabrycznie. “Musiałem ogarnąć pilne sprawy. A jak Lia?” - zmienił temat. “Chyba dobrze. Poszli z dziadkiem, Jeeboo i Sortiną do Tirtargi. Chcą odwiedzić kryształowe ogrody, a potem wrócić. Co? Coś nie tak..” - zdziwił się Kiro. Dhali pacnął się dłonią w czoło i zaniemówił.
  
  
  
  
kampania_2014/czas_wolny_x.txt · ostatnio zmienione: 2020/07/02 15:26 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG