Sesja rozgrywana pod koniec lutego 2003r.
Wydarzenia sprzed kilku dni niezbyt przychylnie nastawiły mieszkańców osady do Pirk, lecz piękną wietrzniaczka raczej niewiele sobie robiła z opinii postronnych i nie szukała przyjaźni czy też bliższej zażyłości. Dla niej najważniejsze było by adepci z osady jak najszybciej wydobyli skrzynkę z jeziora i zwrócili jej należność
Dwirnach szukał samotności, medytował nad nowym talentem i zastanawiał się nad zachowaniem Yasuni. Ten wojownik, od zawsze był konkurentem krasnoluda, Dwirnach nie musiał daleko szukać przeciwnika. Wiedział jednak, że Yasuni to konkurent , a nie wróg. Zresztą w szczerej rozmowie obaj adepci to sobie wyjaśnili.
Między Sivariusem a Kerillą zaczęła się tworzyć więź nie tylko oparta na wspólnej ścieżce i zainteresowaniach. Czarodziejka starała się delikatnie poznać jakie plany goszczą w sercu Sivariusa. Przed Dniem Posadzenia Dębu oboje wręczyli sobie prezenty, Sivarius przygotował dla elfki piękny naszyjnik, a ona odwdzięczyła mu się wspaniałymi, haftowanymi szatami.
Delvenę bardzo intrygował list pozostawiony jej przez Rhoxa. Dla nie umiejącej czytać dziewczyny, było to wystarczającym bodźcem by rozpoczęła naukę trudnego, krasnoludzkiego alfabetu u maga Sine. Bała się, że list może zawierać ważne rzeczy, któe stracą aktualność nim ona opanuje sztukę czytania, lecz obawiała się też zdradzić komuś postronnemu treść listu. Z pewnością krył on tajemnice tylko dla oczy Delveny.
Rytuał Sadzenia Dębu rozpoczął się w samo południe. Wszyscy mieszkańcy osady zgromadzili się w pobliżu bramy, a adepci utworzyli krąg wokół miejsca wyznaczonego przez mistrzów żywiołów. To właśnie mistrzowie żywiołów, głosiciel Jaspree i głosicielka Garlen prowadzili cały rytuał. Na oczach wszystkich mieszkańców, przy wtórze śpiewu magów, z ziemi wykiełkowało i wyrosło drzewko wielkości dorosłego krasnoluda. Bern uroczyście poprowadził starą sosnę w kierunku kręgu, po czym przeniósł duszka do młodego dębu, czym wypełnił przysięgę złożoną przed pół roku. Wtedy zgromadzeni adepci, pod przewodnictwem osłabionego chorobą Kabala, nadali drzewu imię: Złotego Dębu Huebri. Do wieczora świętowano uroczyście nad jeziorkiem, odtąd każdy pierwszy dzień miesiąca Rua miał być uczczony Świętem Dębu.
Następnego dnia szóstka mieszkańców wyruszyła w odwiedziny do sprzymierzonych Trolli z klanu Kamiennych Szczęk. Yarl poprowadził wyprawę, a Dwirnach, Yasuni i Delvena mieli dbać o jej bezpieczeństwo. Dwoje czarodziejów - Sivarius i Kerilla, również brało w niej udział. Podróż mimo swej uciążliwości przebiegała spokojnie. Mogli podziwiać piękno zachodniej części Tylonów, surowy górski klimat i odradzającą się przyrodę. Dopiero drugiego dnia czekało ich niebezpieczne spotkanie.
Być może mantikora obserwowała osadę, a może chciała się zemścić na łuczniczce, która zadała jej ból. W każdym razie po południu drugiego dnia, wyprawa stanęła oko w oko z potworem. Walka był bardzo trudna, gdyby nie magia Sivariusa Delvena z pewnością zginęłaby od czarów stworzenia. Pokrwawiona i nieprzytomna padła na kamieniste dno wąwozu, a tryumfująca mantikora rzuciła się na pozostałych licząc na łatwe zwycięstwo. Obaj wojownicy dokonywali cudów, by dosięgnąć potwora. Wkrótce też Yasuni padł trafiony kolczastym ogonem stwora. Jeden Dwirnach dzielnie dotrzymywał pola potworowi wzmacniany magią Sivariusa, czerpiąc najgłębsze zasoby swojej magii. Wszyscy walczyli bohatersko broniąc swojego życia, w końcu na grzbiet manticory spadł jak piorun Yasuni, a Delvena, która na moment oprzytomniała, z zamglonym wzrokiem wymierzyła w stworzenie i dosięgła je celnym strzałem…
Odpoczywali aż do wieczora, dopiero przy blasku ognia, posilili się nieco i doprowadzili do porządku. Rankiem czekała ich dalsza droga, spowolniona przez poranioną Delvenę, którą musiel nieść… Późnym popołudniem dotarli do górskich zboczy zamieszkanych przez klan Kamiennych Szczęk.