Opis wydarzeń jakie miały miejsce na sesji 31 stycznia 2010r.
Rankiem Sivarius nie mogł powstrzymać swej ciekawości i ponownie sprawdził co dzieje się w sąsiednim pokoju. Astralnie. Odbicie astralne kobiety sugerowało, że jest w pełni zdrowa tylko śpi głębokim snem. Mimo natarczywego pukania do drzwi, ze środka nie dochodził najlżejszy szmer. Reszta towarzyszy podróży powoli budziła się do życia. Dwirnach, opłukawszy się w cynowej misce, wyjrzał z okna na leżący poniżej drewniany pomost. Długa łódź wiosłowa zacumowała wcześnie rano i pracownicy tawerny praktycznie ją opróżnili z ryb. Dzień zapowiadał się wietrzny, ale ciepły i pełen słońca. Wkrótce ich nozdrza mile połaskotał apetyczny zapach smażonej ryby.
Sivarius zaniepokoił się na poważnie. „Nie będę robił pochopnie niczego ryzykownego” – odparł Karam w reakcji na pomysł Czarodzieja, by załatwić sprawę po swojemu. „Istotnie, nie pchajmy palców między drzwi” – dodał Kiaur, który od samego rana czuł się kiepsko. Ogarnęli się nieco i zeszli na dół do karczmarza. H’chal wydawał właśnie śniadania, a sala jadalna była wypełniona wygłodniałymi gośćmi.
„Wiem, że jesteście adeptami i szanuję wasze umiejętności. Oczywiście, że mam klucze zapasowe do pokoju, zaraz pójdę z wami to sprawdzić” – wysyczał t’skrang, lecz z jego twarzy nie mogli wyczytać żadnej emocji. „Poza tym ja też mam do wad ważną sprawę, a właściwie dwie, ale to potem.” Weszli na górę za karczmarzem. Gdy ten otworzył pokój, Sivarius pierwszy wkroczył do środka, czuł w powietrzu poza zapachem perfum dziwną, kwaskową nutę. Jego zmysł alchemika głośno alarmował, ale Czarodziej nie mógł skojarzyć niczego oczywistego. Na łóżku leżała jasnowłosa dziewczyna. „To Felicja, handlarka z Wielkiego Targu” – stwierdził karczmarz usiłując docucić dziewczynę. Felicja otworzyła oczy, lecz widać było po jej minie, że nie w pełni się docuciła. „Co wy tu robicie!” – krzyknęła schrypniętym głosem. Gdy uświadomiła sobie co zaszło, rzuciła się do szafki. Niestety, była tak zamroczona że opadła na kolana (co docenili zebrani mężczyźni, gdyż dziewczyna spała bez ubrania) i ledwo doczołgała się do szafki. „Okradziono mnie!” – wykrzyknęła zbulwersowana. Sivarius i reszta doszli do wniosku, że sprawę należy zostawić karczmarzowi. Tym bardziej, że on sam na to nalegał.
Po kilku minutach, gdy sąsiadka obok się uspokoiła i przestała krzyczeć, H’chal sprowadził ich na dół i zaczął rozmowę. T’skrang miał propozycję. Chciał im oddać rzeczy Dagniego, ale za przysługę. Otóż jego przyjaciel, krawiec Mandragor Glump był w opresji. Janja, jedna z Założycieli miasta, zamówiła u niego płaszcz ze skóry wywerna. Płaszczy był prawie wykonany, lecz ktoś się włamał do mieszkania krawca i bezczelnie ukradł mu resztę materiału na rękawy. Krawcowi zostało 10 dni do wywiązania się z umowy, a w Ardanyan nie było żadnych łapaczy wywernów. Więc H’chal poprosił bohaterów, by wybrali się do Mandragora i pomogli mu załatwić problem. Drugą kwestią była sprawa Isira Faanga, znajomego Ksenomanty. Poszukiwał on sprawnej grupy adeptów i H’chal, jako dobry znajomy, obiecał mu kogoś sprowadzić. Sam nie był wtajemniczony w sprawy.
Oczywiście bohaterowie chcieli zobaczyć czy t’slrang faktycznie ma w posiadaniu rzeczy Dagniego. Ten sprowadził ich do piwnicy i pokazał co miał. Dagni pozostawił swój topór, a także torbę podróżną. H’chal pokazał im wnętrze torby, gdzie spostrzegli poza narzędziami do rycia, i zwykłym wyposażeniem podróżnika, również tubę do przechowywania pism i bardzo pożółkły pergamin, złożony na czworo. H’chal z ostrożności nie pozwolił im niczego dotykać.
Przystali na propozycję karczmarza i postanowili wybrać się do Doliny Wywernów, miejsca oddalonego o ponad dwa dni drogi na wschód od Ardanyan, w jednej z dolin południowych stoków gór Throalskich. Wcześniej naradzili się i wymienili wiedzą o wywernach. Postanowili odwiedzić jeszcze Fergasa Kulara na ulicy Woźnej.
Karam wybrał się do dzielnicy cywilnej w Dolnym mieście. Obserwował kwaterę Straży Miejskiej, również astralnie. Był zaskoczony. Mur otaczający kwaterę wzmocniony był magicznie. Sześciu strażników stało przy wartowniach przy bramie. Okna zabezpieczono wzmacnianymi kratami, a na główne drzwi wejściowe nałożono zaklęcie i uwięziono ducha służebnego. Na placu od rana ćwiczyło kilkunastu gwardzistów i Karam nie mógł wyjść z podziwu nad obronnością Ardanyan. W kwaterze Straży chciał się dowiedzieć, czy Dagni Martel nie został aresztowany i osadzony w więzieniu. Młoda elfka potrzebowała pół godziny by czegokolwiek się dowiedzieć. Przy okazji zainteresowała się Karamem i jego umiejętnościami adepta, z obawą pytając czy Łowca Horrorów nie jest w Ardanyan na misji. Niestety Karam niczego się nie dowiedział, nie było żadnej wzmianki o Dagnim w rejestrach więziennych. Postanowił udać się do Domu Rajców na rynek.
Dwirnach i Kiaur dogadali się z Fergasem w kwestii towarzyszenia w podróży. Okazało się bowiem, że kupiec nie rusza do Throalu, ale wraca do Tansiardy po pilne zlecenie. Zgodził się z radością ich zabrać. Natomiast odmówił prośbie Dwirnacha. Krasnolud chciał, by Fergas wskazał im miejsce gdzie mogliby się schronić nie rzucając nikomu w oczy w Ardanyan. Dwirnach miał dziwne obawy, co do Dagniego i z coraz większą obawą oglądał się na ulicy. Sivarius trochę pokpiwał z obsesji krasnoluda, ale wolał też dmuchać na zimne. Udał się na Aleję Pasji, do świątyni Garlen. Wypytał na wszelki wypadek w infirmerii o Dagniego i upewniwszy się, że młody krasnolud nigdy tam nie wylądował, poszedł do składu alchemicznego. Chciał zakupić antidotum na jad wywerna. Znał na szczęcie recepturę. Potrzebował jadu wywerna, suszonych kwiatów arniki, proszku z jaszczurczych ogonów i wody perłowej jako bazy. Nie miał niestety aparatury. Okazało się, że Adela, głosicielka i alchemiczka, posiada ostatnią fiolkę z jadem wywerna. Chciała za niego 10 sztuk złota, co nieco schłodziło zapędy Czarodzieja. Samo przygotowanie antidotum potrwałoby 3 dni i kosztowało 50 srebrników. Sivarius zakupił więc dwa wiklinowe kosze, w których można bezpiecznie przechować skórę wywerna, i dwie skrzynki alchemiczne, do przechowywania preparatów. W każdej, wymoszczonej wiórami lipy skrzynce, mieściło się 12 szklanych buteleczek, odpowiednio zabezpieczonych. Wziął również zestaw skalpeli do preparowania i beczułkę z 10 litrami spirytusu.
Karam w Domu Rajców udał się do Komnaty Rejestrów. Uprzejmy elf nie był w stanie mu jednak pomóc. Sprawdził listę wszystkich zmarłych w Ardanyan w okresie, który interesował Łowcę, ale nie znalazł tam nazwiska Dagniego.
Wieczorem wyruszyli z Fergasem. Kupiec chciał nadrobić drogę i postanowił, że pojadą również nocą. Wzmocnił więc liczbę pomocników karawany i wyposażył ich w dodatkowe kryształy świetlne, by rozjaśnić ciemności na szlaku. Czuł się bezpiecznie podróżując pierwsze dni z adeptami.
Na wozie z Fergasem podróżował również młody chłopak. Sivarius od samego początku był pewien, że jest to ten sam złodziejaszek, którego widział pierwszej nocy, schodzącego po linie z okna Felicji. Młody chłopak miał na imię Tito. I miał im wiele do powiedzenia jak się okazało. Rozmawiając przy nim o Grankarze, zauważyli, że chłopak mocno protestował na oskarżenia Grankara o handel Dawcami Imion. Okazało się, że Tito był bliskim przyjacielem Grankara. Co prawda Fergas wyraźnie dał do zrozumienia młodemu, żeby nie wsadzał nosa w nie swoje sprawy, ale Tito bardzo zainteresował adeptów. Co więcej, okazało się, że znał przejście do Doliny Wywernów, gdyż prowadzał grupy łapaczy. Tito, za zgodą Fergasa, zaofiarował się zaprowadzić tam adeptów. Pożegnali karawanę drugiego dnia. Podczas drogi ku dolinie, Tito opowiedział im ciekawą historię. Wcześniej jednak, gdy zapytali go wprost o Gildię Złodziei wpadł w panikę i zaczął uciekać. Dopiero zaklęcie Sivariusa skutecznie unieruchomiło młodego Złodzieja. Tito obawiał się, że adepci chcą go zabić na zlecenie Gildii. Musieli go długo przekonywać, że tak nie jest.
Na początku listopada, Tito wszedł w posiadanie pewnego starożytnego pergaminu. Poprzedni właściciel, Thalos Bugranis, był bogatym, throalskim kupcem, który nocował w tawernie Pod Czerwonym Krukiem. Tito nie mógł odcyfrować pergaminu, gdyż napisany był dziwnymi, throalskimi znakami. Wiedział, że pismo jest starożytne, poznawał niektóre znaki, ale nie mógł odczytać całości. Udał się więc po pomoc, do znajomego krasnoluda, Grankara Eisengissera. Grankar był geologiem z Throalu, osiadłym jakiś czas temu w Ardanyan. Bardzo zainteresował się pismem. Tito oddał mu pergamin 16 listopada i nie mógł doczekać się pomocy. Grankar dłuższy czas go zwodził, tłumacząc, że nie może odczytać znaków. Ponoć poprosił o pomoc swoich przyjaciół z Throalu. Miesiąc później, 12 grudnia Tito widział piątkę krasnoludów z Throalu. Byli krzepcy i wyglądali na górników, jednak Grankar nadal nie chciał zdradzić sekretu pergaminu. Stwierdził tylko, że jak uda mu się go odczytać, to Tito nie będzie musiał już kraść do końca życia. Potem Tito musiał opuścić miasto.
Gdy wrócił, 17 grudnia, Grankar został pojmany i oskarżony o handel niewolnikami. Wraz z nim schwytano pięcioro wspólników, ale Tito dałby głowę, że nie były to krasnolud z Throalu, te które przybyły wcześniej.
Bohaterowie łamali sobie głowę, co mogło być w owym tajemniczym pergaminie. Dwirnach był pewien, że ten sam pergamin widzieli w torbie Dagniego. Jakim cudem, pergamin skradziony przez Tito i oddany Grankarowi, wszedł w posiadanie Dagniego? Krasnolud czuł, że odpowiedzi na ich pytania kryją się w Domu Rajców. Nie wiedział jeszcze gdzie dokładnie, ale jego nos Wojownika mu to podpowiadał. Zapytali Tito, czy dałby radę włamać się do ściśle strzeżonego budynku. Tito był Złodziejem III Kręgu i nawet dla niego byłoby to nie lada wyzwaniem. Młody Złodziej postawił im warunek – pomoże w miarę swych możliwości, jeśli przyjmą go do drużyny, lub pozbawią życia szefa Gildii Złodziei z Ardanyan – tajemniczego Ferhaana.