(…)

Z lekkim zdumieniem podziwiali nowe, wysokie wieże tej części miasta. Na zatłoczonych zaułkach więcej było therańskich patroli, ale też więcej żebraków i ubogich dzieci skaczących wokół każdego, kto obnosił się z bogactwem. Wkrótce trafili przed bramę kuźni starego Zbrojmistrza. Dwupiętrowy dom powitał ich przyjemnym chłodem. Na czerwonych belkach wypolerowanego iroko, jakiś artysta wyrzeźbił kilka małych głów przyglądających się wchodzącym gościom. Wewnątrz warsztatu panował lekki półmrok, skierowali więc swe kroki tam skąd dochodziły głosy.

do uzupełnienia